Maj był drugim z rzędu miesiącem, w którym przeciętne wynagrodzenie obniżało się. W skali roku zanotowaliśmy wzrost o 3,8 proc. Analitycy spodziewali się jednak lepszego wyniku – z ich prognoz wynikało, że średnia płaca powinna wzrosnąć o około 5 proc.

– Wygląda na to, że nie doszacowaliśmy efektu dłuższego weekendu majowego – tłumaczy Krzysztof Wołowicz, ekonomista Banku Polskiej Spółdzielczości. Mniejsza liczba przepracowanych dniówek automatycznie przekłada się na niższe wynagrodzenia.Zdaniem Wołowicza, już w czerwcu należy liczyć się z tym, że średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw w skali roku nie będzie rosnąć. – To głównie efekt statystyczny związany z tym, że przed rokiem wynagrodzenia rosły bardzo szybko – wyjaśnia ekonomista.

Zgodne z oczekiwaniami analityków okazały się dane na temat liczby zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw. Było ich 5,29 miliona, o 1,7 proc. mniej niż rok temu. W opinii Krzysztofa Wołowicza, w kolejnych miesiącach dynamika spadku będzie się pogłębiała. – Przede wszystkim za sprawą sektorów o dużym udziale sprzedaży eksportowej, które w coraz bardziej wyraźny sposób odczuwają złą koniunkturę na świecie – mówi Wołowicz.

Analitycy zwracają uwagę na 1,6-proc. spadek funduszu płac w sektorze przedsiębiorstw. To sygnał, że konsumenci mogą sobie pozwolić na zakup mniejszej ilości towarów niż przed rokiem. – Trzeba pamiętać, że sektor przedsiębiorstw to nie jest cała gospodarka. Mimo to te dane wskazują, że takiej dynamiki konsumpcji, jak w pierwszym kwartale nie da się utrzymać – uważa Grzegorz Ogonek, ekonomista ING Banku Śląskiego.W pierwszych trzech miesiącach popyt konsumpcyjny był realnie o 3,3 proc. większy niż w podobnym okresie ubiegłego roku.