W lipcu podobna sytuacja miała miejsce w większości urzędów, bo jak poinformowała Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej, bezrobocie rejestrowane pod koniec zeszłego miesiąca wyniosło 10,8 proc. i było o 0,1 pkt wyższe niż w czerwcu.
W pośredniakach zarejestrowanych jest 1 676,9 tys. osób i w porównaniu do końca czerwca ich liczba wzrosła o 18,2 tys. Rok temu w lipcu bezrobocie wynosiło 9,2 proc.
Zdaniem Fedak, do końca roku bezrobocie rejestrowane może wzrosnąć o 1 – 2 pkt proc., a to oznacza, że liczba bezrobotnych może oscylować wokół 2 mln osób. Taki poziom bezrobocia mieliśmy ostatni raz na przełomie I i II kwartału 2007 r.
W lipcu najwyższe 18-proc. bezrobocie było w województwie warmińsko-mazurskim. W kolejnych pięciu: kujawsko-pomorskim, lubuskim, podkarpackim, świętokrzyskim, zachodniopomorskim wynosi ponad 14 proc. Na Mazowszu i w Małopolsce nie przekracza 9 proc.
– Bezrobocie wyraźnie skoczy późną jesienią, gdy skończą się wszystkie prace sezonowe – uważa Maria Drozdowicz-Bieć, ekonomistka z SGH. Jej zdaniem, trudno określić, czy będzie poniżej, czy powyżej 13 proc., bo nie wiadomo, jak zachowają się przedsiębiorcy. – Z badań koniunktury wynika, że mamy już oznaki nieznacznego ożywienia. A dla przedsiębiorcy kosztem jest tak samo zatrudnienie pracownika, jak i zwolnienie. Być może więc część nie zdecyduje się na dalsze cięcia – dodaje. Przyznaje jednak, że z analizy różnych recesji i cykli dekoniunktury wynika, że bezrobocie rośnie nawet rok po rozpoczęciu się ożywienia.