Analitycy Fitcha ostrzegli wczoraj, że jeśli rząd nie podejmie działań grozi nam przekroczenie progu długu w relacji do PKB na poziomie 55 proc. W efekcie poziom deficytu budżetowego musiałby zostać zamrożony na kolejne lata i dokonane radykalne cięcia w budżecie. Fitch nie wykluczył przy tym obniżenia w przyszłości przy takim scenariuszu ratingu dla Polski.
Ekonomiści orzekli, że wyliczenia agencji są bardzo wiarygodne i rząd powinien się liczyć z taką ewentualnością liczyć. Tym bardziej, że ostrzeżenia nie dotyczyły tylko naszego kraju. W ocenie ekspertów także stan finansów publicznych w Czechach i na Węgrzech będzie się dalej pogarszał ze względu na spowolnienie gospodarcze. Z wyliczeń Fitcha wynika, że w 2010 roku nasz dług może dojść do poziomu 6,3 proc. PKB. W tej sytuacji mało realne jest, aby w naszych kieszeniach w roku 2013 znalazło się euro.
Premier jednak nie wierzy w takie czarnowidztwo. - Zapoznałem się z raportem Fitch Ratings i muszę powiedzieć, że on jest o tyle nieadekwatny do rzeczywistości europejskiej, że gdybyśmy porównali relację długu publicznego do PKB w wielu innych krajach, szczególnie tych najbardziej rozwiniętych, to Polska nie jest w dramatycznej sytuacji - powiedział Tusk. - W państwach Europy zachodniej wygląda to dużo bardziej niepokojąco niż w Polsce i jakoś nie ma alarmujących raportów - dodał.
Skąd optymizm Tuska? Otóż Fitch w swym raporcie stwierdził, że ryzyko istnieje zwłaszcza z powodu sytuacji politycznej i cyklu wyborczego. - Właśnie z powodu takich sformułowań podchodzę do raportu ze spokojem - uznał szef rządu. - Pokazują one bowiem, że ten raport nie jest do końca rzetelną analizą ekonomiczną, tylko bardziej prognozą polityczną.Tusk przypomniał, że już wcześniej Polska była wkładana do jednego worka z Litwą, Ukrainą, Węgrami, czy Czechami, a potem oceny dotyczące naszego kraju się zmieniły i teraz Polska jest prymusem w Europie. - Przygotowany przez rząd projekt budżetu państwa na rok 2010 nie fałszuje rzeczywistości - stwierdził premier. - Mówimy o wysokim deficycie, a jednocześnie, aby ten deficyt nie był jeszcze większy, proponujemy oszczędności tam, gdzie jest to możliwe decyzją rządu.Nie ma jednak żadnych propozycji reform wprowadzających oszczędności. Rząd obawia się bowiem, że i tak prezydent by ich nie podpisał.
Tymczasem Polska jest już objęta procedurą nadmiernego deficytu, która zobowiązuje nas do obniżenia poziomu deficytu finansów publicznych, który może w tym roku wynieść nawet 6,6 proc. PKB, poniżej 3 proc. po 2011 roku. Mark Allen, szef polskiej misji Międzynarodowego Funduszu Walutowego nie bardzo wierzy, że będzie to możliwe. - Deficyt strukturalny ciągle wzrasta - stwierdził Allen. -Osiągnięcie progu 3 procent będzie bardzo ciężkie do osiągnięcia.