To największe zainteresowanie inwestorów od 2003 r. Ministerstwo Finansów sprzedało papiery za 4,5 mld zł, przy średniej rentowności 5,115 proc. Na aukcji dodatkowej inwestorzy kupili obligacje za 900 mln zł, przy popycie sięgającym 1,2 mld zł.
– Banki mają cały czas dużo wolnej gotówki. Nadal mają awersję do udzielania kredytów i wolą inwestować pieniądze w obligacje – mówi Krzysztof Izdebski, diler długu w PKO BP. Ekonomiści przypominają, że duże zainteresowanie to także efekt ograniczenia planów emisyjnych MF. Resort chce w ten sposób ułatwić pozyskanie środków przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Do końca roku BGK chce wyemitować obligacje drogowe o łącznej wartości 7,25 mld zł.
– W IV kwartale mamy małą podaż obligacji. Ministerstwo Finansów skupuje też bony skarbowe. Naturalnym wyjściem jest więc w takiej sytuacji kupowanie krótkich obligacji – wyjaśnia Izdebski.Ceny papierów były wyższe niż na poprzednim przetargu obligacji dwuletnich we wrześniu (wówczas rentowność sięgała 5,13 proc.). Wczorajsza aukcja spowodowała jednocześnie spadek rentowności „dwulatek” na rynku wtórnym o około 6 pkt bazowych, do 5,09 proc. Mniej wzrosły ceny „pięciolatek” i „dziesięciolatek”.
Zdaniem ekonomistów, środowy przetarg to dobry prognostyk przed 2010 r., w którym MF ma do uplasowania papiery niemal za 204 mld zł. – Dobrze, że pomimo niestabilności politycznej i pogarszającej się sytuacji w finansach publicznych są chętni na polskie papiery– ocenia Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska. – Po części to pochodna tego, że mamy dużą nadpłynność sektora bankowego.
Warto jednak mieć na uwadze, że nie będzie na tak wysokim poziomie przez cały czas. W przyszłym roku wiele zależy od tego, jak minister finansów rozłoży deficyt pomiędzy różne źródła finansowania – dodaje.Następny przetarg obligacji (poza aukcjami zamiany) zaplanowano dopiero na 10 listopada. Wcześniej inwestorzy będą mogli kupić papiery BGK – „pięciolatki” (odpowiednio 14 i 21 października). Obie transze są gwarantowane przez Skarb Państwa.