Obecnie Lasy Państwowe 70 proc. drewna sprzedają klientom, którzy mają tzw. historię, tzn. wcześniej kupowali surowiec od Lasów. Pozostałe 30 proc. to pula przeznaczona dla firm nowo powstających. Taki podział ma jednak niewiele wspólnego z wolnorynkowymi zasadami handlu i został przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów dopuszczony tylko w tym roku jako tymczasowy. Przez ten czas Lasy Państwowe i przemysł drzewny miały wypracować nowe zasady sprzedaży surowca. Lasy Państwowe były za tym, by sprzedawać drewno na przetargach. Z kolei branża przemysłu drzewnego chciała systemu opartego na negocjacjach.
– Duże zagraniczne koncerny stać na to, by przez jakiś czas przebijać ceny i tym sposobem wykończyć małych konkurentów. Z kolei polskie firmy nie mając gwarancji, że kupią drewno nie mogą podejmować decyzji o niezbędnych inwestycjach – zauważa Bogdan Czemko, z Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
Wytyczne do nowych zasad sprzedaży opracował specjalny zespół złożony z przedstawicieli resortów gospodarki i ochrony środowiska. Zawierają one niemal wszystkie możliwe zasady sprzedaży. Dopuszczają zarówno umowy wieloletnie (od 2 do 10 lat), hurtowe aukcje internetowe, jak i negocjacje oraz sprzedaż osobom indywidualnym po cenach detalicznych. Zdaniem Bogdana Czemko, choć w założeniach przewidziano sprzedaż, opierając się na umowach wieloletnich, to ten sposób obwarowano warunkami, których spełnienie będzie oznaczało dla każdego przedsiębiorcy dodatkowe koszty. Takim jest – zdaniem Czemko – wymóg, by firma, która chce zawrzeć umowę wieloletnią, złożyła zabezpieczenie w formie gwarancji bankowej, że będzie w stanie wywiązać się z takiej umowy.
Przemysł i Lasy inaczej też podchodzą do kwestii kształtowania ceny. – Godzimy się, by średnia cena z przetargów była przyjmowana w umowach wieloletnich, ale domagamy się, aby Lasy przestały dyktować cenę minimalną na przetargach, niech wyznacza ją rynek – mówi Czemko. Anna Malinowska tłumaczy, dlaczego Lasy nie mogą przystać na takie rozwiązanie. – Można sobie wyobrazić sytuację, że przedsiębiorcy dogadają się między sobą i będą dążyć do zakupu surowca po cenach znacznie poniżej jego wartości rynkowej – mówi Malinowska. Dodaje, że obecne ceny minimalne określane są na podstawie cen z sąsiednich rynków, a także na podstawie podaży, popytu i potrzeb samych Lasów. – Prowadzimy gospodarkę leśną, między innymi zalesianie z uzyskanych ze sprzedaży drewna pieniędzy. Nie możemy oddawać surowca za pół darmo – mówi Malinowska.
UOKiK skrytykował propozycje zespołu. Do środy ma wydać opinię nt. projektu przygotowanego przez Lasy Państwowe.