W projekcie budżetu na przyszły rok resort finansów zaplanował 6 mld zł deficytu samorządów. Zdaniem ekspertów może to być kwota niedoszacowana nawet o kilka miliardów złotych.
– W 2010 roku będzie duża skłonność do zaciągania zobowiązań przez samorządy. A do przekroczenia progu 55 proc. PKB brakuje około 5 mld zł. I tyle może być niedoszacowane w samych samorządach – zwraca uwagę poseł Aleksander Skorupa z PO. I wylicza przyczyny: przyspieszenia w unijnych programach (trzeba znaleźć do nich wkład własny, a także początkowo wyłożyć środki na realizację), a także wybory lokalne, które spowodują, że samorządowcy nie będą chcieli ograniczać inwestycji.
Poseł Sławomir Neumann przypomina kolejny powód: przekształcenia szpitali. – By skorzystać z tzw. planu B, czyli umorzenia części zobowiązań publicznoprawnych, trzeba przekształcić szpital w spółkę, czyli spłacić jego wszystkie długi – mówi.
[srodtytul]Co mówią miasta?[/srodtytul]
Największe problemy mogą mieć miasta. Większość na razie nie chce mówić o poziomie deficytu, bo dopiero przygotowują budżety – mają na to czas do połowy listopada. Najgorzej może być w stolicy. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, deficyt Warszawy w 2010 r. może przekroczyć 2,2 mld zł.