– Problem z obsługą długu w Polsce będzie narastał – ostrzega Michał Dybuła, ekonomista francuskiego banku w Warszawie. – Wskaźnik kosztów obsługi będzie wyglądał źle zwłaszcza w kontekście wzrostu dochodów państwa.
Ekonomista jest przekonany, że dochody w Polsce będą rosły w najbliższych latach wolniej niż koszty obsługi długu, co nie pozostanie bez wpływu na decyzje agencji ratingowych.
Ekonomista uważa, że nie ma co udawać, że uda się utrzymać zależność długu od PKB poniżej progu 55 proc. W tej sytuacji rynki nie przyjęłyby źle zapowiedzi zawieszenia obowiązywania progów na dwa lata (o takiej możliwości „Parkiet” pisał wczoraj), ale pod warunkiem jednoczesnego zgłoszenia pakietu konkretnych reform zmniejszających udział wydatków sztywnych w Polsce i zwiększających stronę dochodową naszego budżetu.
Także Ryszard Bugaj, doradca ekonomiczny prezydenta, stwierdził w Radiu PiN, że obecnie zawieszenie obowiązywania progu 55 proc. relacji długu do PKB nie byłoby złym pomysłem. – Inne kraje nie posiadają takiego obostrzenia, dlatego bez żadnych drastycznych konsekwencji mogą zwiększać zadłużenie – powiedział Bugaj. W jego opinii takich progów w ogóle nie powinno być, bo teraz, gdy chcemy przy nich coś zmieniać, to zachodni inwestorzy zastanawiają się, „co takiego złego się u nas dzieje”.
BNP Paribas w raporcie dla klientów zachęca do kupowania pięcioletnich kontraktów zabezpieczających niewypłacalność Polski na poziomie 116 pkt bazowych. Ich zdaniem, koszt takiego zabezpieczenia może wzrosnąć do 150 pkt bazowych. Byłby to jego najwyższy poziom od lipca. Bank of America/Merrill Lynch w piątkowym raporcie również zaleca kupowanie pięcioletnich CDS-ów Polski. Analitycy oczekują, że spread wzrośnie do 160 pkt bazowych.