Kryzys może być zdrowym impulsem

Rozmowa ze Sławomirem Skrzypkiem, prezesem Narodowego Banku Polskiego

Publikacja: 04.11.2009 12:08

Sławomir Skrzypek, prezes Narodowego Banku Polskiego

Sławomir Skrzypek, prezes Narodowego Banku Polskiego

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

[b]- Komisja Europejska podniosła przewidywania co do dynamiki wzrostu PKB w Polsce na najbliższe lata. Najnowsze prognozy wskazują, że polskie PKB w 2009 roku wzrośnie o 1,2 proc. , w 2010 roku o 1,8%, a w 2011 o 3,2%. Zgadza się pan z prognozą?[/b]

- Jest ona w miarę zbieżna z projekcjami NBP, w tym ostatnią, październikową.

[b]- Ale dużo lepsza od poprzedniej, która przewidywała spadek PKB w naszym kraju.[/b]

- O tak, absolutnie! Patrząc na średni i dłuższy okres trudniej jest dzisiaj prognozować przebieg ścieżki wzrostu gospodarczego. Niemniej sygnały nadchodzące z rynku są optymistyczne i pozwalają budować dobry obraz naszej gospodarki. Cieszy nas to, bo postrzeganie Polski na zewnątrz stabilizuje postawy inwestorów, a co za tym idzie stabilizuje między innymi kurs walutowy. W średnim okresie spodziewam się więc zwiększenia poziomu bezpośrednich inwestycji zagranicznych i polepszenia stanu naszej gospodarki. Jednym z pozytywnych elementów naszego wzrostu gospodarczego jest jeszcze ciągle dodatnia dynamika konsumpcji – choć spadła ona już mniej więcej o połowę i znajduje się na poziomie około 1,5 procent. Co prawda spadły też inwestycje, ale mniej niż się spodziewaliśmy. Lecz choć mamy lepszą sytuację niż inni – poziom 1,2 proc. jest imponujący w porównaniu ze średnią europejską wynoszącą minus 4,7 proc. - to musimy pamiętać, że mamy jeszcze dużo do zrobienia, by ten zrównoważony wzrost był trwały.

[b]- Co konkretnie ma pan na myśli?[/b]

- Konieczna jest zmiana polityki fiskalnej. Mówi się o tym od lat i trzeba wreszcie położyć na stół konkretny projekt. Na reformy czeka jest m.in. rynek pracy czy szeroko pojęte regulacje, które wciąż ograniczają właściwy rozwój procesów gospodarczych w naszym kraju. Kryzys jest czasem zdrowym impulsem, który powinien inspirować do odważnych, zdecydowanych działań i zmian, które są Polsce potrzebne.

[b]- Powiedział pan, że zagraniczni inwestorzy mogą teraz lepiej postrzegać Polskę. Ale bacznie obserwują oni też rosnącą wartość długu publicznego. Co sądzi pan o pomyśle zawieszenia obowiązywania progu długu publicznego, który jest ustawiony na poziomie 55 proc. PKB?[/b]

- Posłużę się metaforą. Jeśli jedziemy samochodem prosto na ścianę, za którą w jakiejś odległości stoi kolejna ściana, to trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy przesunięcie pierwszej przeszkody, rzeczywiście zmieni naszą sytuację. Jeśli więc rządzący chcieliby znieść barierę 55 proc., to powinni przedstawić konkretne sposoby, które pozwolą Polsce wypełnić chociaż kryteria z Maastricht. I to powinien być plan minimum. Naszym celem powinien być jednak budżet zrównoważony, w którym ewentualne wyższe wydatki byłyby wyłącznie wydatkami na inwestycje i rozwój. Niestety, w obecnym stanie finansów państwa wiele kosztów po prostu bezproduktywnie przecieka między palcami, co niepotrzebnie obciąża przyszłe pokolenia.

[b]- To znaczy, że tymczasowe zawieszenie tego progu byłoby dopuszczalne?[/b]

- Może się zdarzyć, bo w każdej gospodarce są takie sytuacje, kiedy deficyt zostaje przekroczony. Musimy jednak jednocześnie przyjąć wiarygodny i rzetelny plan, który pozwoli nam rozwiązać problem długu. Wówczas będziemy mogli zawiesić próg, dobrze skomunikować się z rynkami i bezpiecznie pokonać wszelkie trudności. Jeśli jednak przesunięcie progu ma być tylko jednym z doraźnych działań, to jest to działanie niekorzystne dla gospodarki. Bo jest to wówczas tylko odkładanie problemu w czasie. Oczywiście, są kraje europejskie, które mają znacznie wyższy deficyt, dochodzący czasem nawet do 100 procent. Takie przykłady nie powinny nas jednak uspokajać. Za nasze błędy będziemy musieli bowiem kiedyś zapłacić.

[b]- Nie obawia się pan, że po zawieszeniu tego progu, inwestorzy znów zaczną prognozować, że za euro zapłacimy 5 złotych?[/b]

- Jeśli warunek, o którym powiedziałem zostałby spełniony, to sądzę, że inwestorzy normalnie przyjęliby taką sytuację. Jeżeli nie, musielibyśmy się liczyć z konsekwencjami takiej decyzji. Wierzę jednak, że politycy zachowają się w sposób odpowiedzialny.

[b]- A czy biorąc pod uwagę szybki spadek inflacji – na październik jej poziom jest szacowany na 3,1 proc. w skali roku wobec 3,4 proc. we wrześniu - RPP nie popełniła błędu zbyt wcześnie zmieniając nastawienie z łagodnego na neutralne?[/b]

- Nastawienia, o których pan mówi, są kwestią wyłącznie umowną.

[b]- Ale są formą komunikacji z rynkiem.[/b]

- Zgadzam się. W tym języku Rada wysłała sygnał, że do końca swojej kadencji nie będzie podejmować żadnych działań. Odkąd RPP zaczęła mówić językiem prawdopodobieństw, Radzie Polityki Pieniężnej nie udało się jednak wypracować dobrego sposobu odczytywania jej sygnałów. Od dawna mówię, że sytuacja, że RPP jeszcze dobrze nie skończyła komunikować swojej decyzji, a już jej poszczególni członkowie wypowiadają się publicznie na temat tych decyzji, nie jest zdrowa. Właściwym rozwiązaniem było wprowadzenie nowej formuły komunikacji z rynkiem opartej na publikacji przyszłej ścieżki stóp procentowych.

[b]- To realne?[/b]

- Instytut Ekonomiczny jest już gotowy do podjęcia dyskusji na ten temat z nową Radą i mam nadzieję, że przyjmie ona to rozwiązanie. Tego typu spersonalizowany instrument będzie prezentował przyszły przebieg stóp procentowych. Oczywiście, jeśli wystąpią niespodziewane, dramatyczne sytuacje, to może on nie zostać zrealizowany. Niemniej ta forma komunikacji jest bardziej przejrzysta i czytelna. Już teraz ten instrument prezentują banki Norwegii, Szwecji czy Czech.

[b]- Czy taki instrument mógłby być wykorzystywany już w przyszłym roku?[/b]

- To kwestia decyzji nowej Rady. Instytut Ekonomiczny jest gotowy do wprowadzania tego instrumentu w życie niemalże od zaraz, choć oczywiście musi być okres przejściowy i pilotażowy. Narodowy Bank Polski jest jednak gotowy do zrobienia pierwszego kroku na tej drodze.

[b]- Wracając do inflacji. Dlaczego w Polsce jest ona podwyższona i wynosi ponad trzy procent? Pytał o to ostatnio m.in. profesor Leszek Balcerowicz.[/b]

- Na razie poziom inflacji jest zgodny z naszą ekspercką projekcją. Inflacja w przyszłym miesiącu powinna być na podobnym, może nieco niższym poziomie niż w październiku. Odrobinę może się podnieść w grudniu – to będzie efekt bazy – i od stycznia powinna się obniżać. Pokazuje to nasza projekcja.Oczywiście inflacja może być wyższa. Bierzemy pod uwagę różne obszary ryzyk, między innymi politykę cen regulowanych, na przykład cen elektryczności. Gdyby nie ona inflacja już dziś byłaby poniżej celu. Niedawno regulator wysłał bardzo niepokojący sygnał, że jest gotów zaakceptować kilkunastoprocentowe podwyżki cen energii. I to w sytuacji, gdy takich podwyżek nie uzasadniają czynniki popytowo-podażowe. Zapotrzebowanie na energię nie rośnie przecież w sposób dramatyczny, bo produkcja spada. Wzrost kosztów elektryczności w bezpośredni sposób przełoży się zaś na ceny, wywołując ich wzrost o mniej więcej 0,4 procent. Pytanie brzmi jednak, czy za pomocą polityki monetarnej powinniśmy jeszcze bardziej tłumić inflację, stwarzając przestrzeń do tego typu działań? Może lepiej należałoby pomyśleć o restrukturyzacji energetyki. Polityka stóp procentowych musi być niezwykle ostrożna. Tradycyjnie wysokie stopy procentowe w Polsce - w porównaniu z innymi krajami regionu - w przeszłości doprowadziło do zwiększenie nierównowagi choćby w obszarze kredytów walutowych. Klienci byli bardziej skłonni do brania kredytów we franku szwajcarskim niż w złotówce. Należy też brać pod uwagę elementy stabilnościowe i fiskalne. Mając te wszystkie dane RPP podejmuje decyzję, która w danym momencie jest w jej przekonaniu najwłaściwsza.

[b]- A bierze pan pod uwagę, że inflacja w przyszłym roku spadnie poniżej jednego procenta?[/b]

- Możemy sobie wyobrazić taki splot czynników, który mógłby do tego doprowadzić. Zbyt niski poziom inflacji dla gospodarki też nie jest zbyt dobry. NBP prezentuje przewidywany poziom inflacji w naszych projekcjach.

[b]- I już na zakończenie. We wtorek Bank Światowy poświęcił Polsce oddzielną konferencję z udziałem prezesa Roberta Zoellicka. Często przedstawiciele innych banków centralnych pytają pana o polskie doświadczenia?[/b]

- Rzeczywiście polski wzrost gospodarczy w czasach kryzysu to coś wyjątkowego i często jestem o to pytany.

[b]- rozmawiał w Waszyngtonie Jacek Przybylski[/b]

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego