Zaraz po tym polska waluta znowu zaczęła się osłabiać. Wieczorem kurs znowu wrócił w okolice 4,1 EUR/PLN.
Analitycy podkreślają, że poziom 4,1 zł, który dla wielu inwestorów wyznacza granice ryzyka, hamuje dalszy wzrost wartości złotego. – Zbliżyliśmy się do krytycznych punktów wsparcia, które mogą krótkoterminowo trzymać kurs. Ale dobre fundamenty gospodarki i korzystna dla złotego sezonowość sprzyjają długoterminowemu umocnieniu. Wielu inwestorów zdaje sobie z tego sprawę i obstawia trend aprecjacyjny – mówi Marcin Bilbin, diler walutowy Pekao.
Po ostatnich zwyżkach wartości złoty jest najmocniejszy od końca sierpnia tego roku. Ekonomiści podkreślają, że to efekt rosnącego apetytu na ryzyko wśród inwestorów. Zachętą do zakupów złotego były m.in. zaskakująco dobre dane o deficycie na rachunku obrotów bieżących podane we wtorek. Oprócz tego aprecjacji polskiej waluty sprzyjają przepływy związane z prywatyzacją (m. in. płatności za akcje Polskiej Grupy Energetycznej uzyskiwane od inwestorów z zagranicy).
Niektórzy dilerzy sugerują, że na rynku walutowym aktywnie działa rząd, sprzedając waluty uzyskane z emisji obligacji na innych rynkach. Takie operacje, prowadzące do wzrostu wartości złotego, są dla resortu finansów korzystne. Zmniejszają bowiem wartość zagranicznego długu w przeliczeniu na polską walutę. Rząd nie komentuje jednak takich doniesień (poza potwierdzeniem interwencji na rynku w lutym br.).