Obecnie ocena naszego kraju to „A-„, co oznacza, że dzielą nas cztery stopnie od poziomu uznanego przez inwestorów za ryzykowny (BB+).
Na razie nic jednak nie wskazuje, żeby S&P miało okazję do podwyższenia nam ratingu. Według opublikowanych w piątek przez Ministerstwo Finansów danych, dług Skarbu Państwa na koniec września wyniósł 630,5 mld zł i był o 10,4 mld zł większy niż na koniec sierpnia. To już 18. miesiąc z rzędu, kiedy zobowiązania rządu rosną.
Przyrost zadłużenia to m.in. efekt nowych emisji. We wrześniu MF skorzystało z dużego zainteresowania papierami skarbowymi i uplasowało na rynku obligacje zerokuponowe, pięcioletnie i trzynastoletnie. Ograniczenie emisji bonów i przeprowadzenie przetargu odkupu zaowocowało z kolei spadkiem zadłużenia z tego tytułu o 2,8 mld zł. Mimo zmniejszenia ekspozycji na krótkich papierach nie zmieniła się średnia zapadalność krajowego długu – na koniec września w dalszym ciągu wynosiła 4,13 roku.
O wzroście wartości długu mierzonego w polskiej walucie przesądziło również osłabienie złotego pod koniec września. W efekcie zadłużenie zagraniczne Skarbu Państwa wzrosło do 168,1, ze 161,8 mld zł miesiąc wcześniej. Zdecydowaną część zobowiązań w tej grupie spłacać będziemy w euro (to wynik emisji papierów na europejskim rynku i pożyczek z instytucji międzynarodowych).
Ekonomiści spodziewają się, że w IV kwartale przyrost długu Skarbu Państwa może być już niewielki. W listopadzie byliśmy bowiem świadkami umocnienia złotego (co wpływa na zmniejszenie wartości zobowiązań zagranicznych). Resort finansów ograniczył również nowe emisje – tak aby dać na rynku przestrzeń dla obligacji drogowych sprzedawanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego.