Polski rząd powinien więcej inwestować w zawodowe szkolenia młodych ludzi, zaangażować ich bardziej w programy aktywizacji bezrobotnych i przynajmniej na pewien czas zmniejszyć koszty zatrudnienia słabo wykwalifikowanych absolwentów szkół – uważa OECD.

Jak przypomina raport, kryzys na rynku pracy szczególnie dotknął młodych ludzi w wieku 15–24 lata, którzy i tak mieli tam trudną sytuację. W rezultacie bezrobocie w tej grupie wzrosło w połowie tego roku do 19,5 proc. To o 1,7 pkt proc. powyżej średniej dla państw OECD. Polska ma też jeden z najniższych udziałów młodych ludzi w rynku pracy – tylko co czwarty (27 proc.) jest zatrudniony, podczas gdy średnia OECD wynosi 44 proc. – Musimy coś teraz zrobić, byśmy nie stracili całego pokolenia – podkreśla Angel Gurria, sekretarz generalny OECD.

Równolegle w Brukseli Komisja Europejska przedstawiła raport o bezrobociu w UE, z którego wynika, że ciągle liczba ludzi zatrudnionych w całej populacji aktywnej zawodowo jest w Polsce jedną z najniższych w UE i wynosi 59,2 procent. To ponad 10 pkt proc. mniej niż poziom 70 proc., który Bruksela wyznaczyła krajom członkowskim na rok 2010 w słynnej strategii lizbońskiej mającej uczynić UE najbardziej konkurencyjną gospodarką świata.

Komisja zwróciła również uwagę na to, że w Polsce bezrobotnym jest trudniej znaleźć pracę niż w innych krajach Unii. W Polsce znalezienie pracy w ciągu roku udawało się mniej niż jednej czwartej bezrobotnych. W takich krajach jak Wielka Brytania, Hiszpania czy Holandia ta proporcja przekraczała 40 proc.

Ponieważ kryzys obszedł się z naszą gospodarką stosunkowo łagodnie, ogólna sytuacja na rynku pracy jest u nas lepsza niż w innych krajach UE. – Polska i Luksemburg to jedyne kraje, które miały przyrost zatrudnienia w porównaniu z wielkim spadkiem zatrudnienia w innych krajach Unii Europejskiej – powiedziała Magdalena Grzegorzewska z dyrekcji ds. zatrudnienia KE, współautorka raportu Komisji.