Jeden z powodów to kontrowersje pomiędzy ministrem finansów i przedstawicielami kancelarii premiera oraz w samej koalicji wokół tego, jak reguła powinna wyglądać.
– Nie ma zgody, czy przeprowadzać zmiany kompleksowe, radykalnie zmieniać wydatki, czy wręcz przeciwnie – łagodniej – mówi jeden z uczestników dyskusji. – Resort finansów chce prostych rozwiązań, a to może się okazać niewystarczające.
Te proste rozwiązania opierałyby się na wprowadzeniu zasady, że wydatki nie mogą rosnąć szybciej niż 1 pkt proc. powyżej inflacji. Najbardziej radykalni przedstawiciele rządu są za wprowadzeniem zasady, że wszelkie wydatki związane z interwencją państwa nie mogłyby być finansowane z emisji długu. Trzeba by wskazać źródło finansowania w postaci wpływów podatkowych.
Czy rząd zdecyduje się na takie działania, okaże się pod koniec roku. Wtedy – jak zapowiedział Jacek Rostowski – poznamy plan konsolidacji finansów publicznych, którego elementem ma być reguła wydatkowa.Dlaczego dopiero wtedy? Zdaniem Borowskiego rząd ma więcej czasu, bo zdecydował się wyłączyć z długu publicznego OFE. – Rostowski nie mówi już, że istnieje niebezpieczeństwo przekroczenia progu 55 proc. długu w relacji do PKB. A to oznacza, że taka decyzja już zapadła.
Także koalicjant nie chciałby rewolucji, tym bardziej że w początkowym okresie raczej niosłaby ona za sobą kolejne wydatki niż oszczędności. – Reforma KRUS i objęcie rolników podatkiem dochodowym wiązałaby się z dodatkowym wydatkiem z kasy państwa rzędu 6 mld zł – wyjaśnia Stanisław Żelichowski z PSL.