Polska na tle innych krajów Europy to enklawa stabilności

Z Markiem Belką, nowym prezesem Narodowego Banku Polskiego, rozmawiają Łukasz Wilkowicz i Paweł Jabłoński

Publikacja: 15.06.2010 08:45

Polska na tle innych krajów Europy to enklawa stabilności

Foto: Fotorzepa

[b]Niedawno NBP skupował waluty, by zahamować umocnienie złotego. Potem Ministerstwo Finansów działało w celu umocnienia...[/b]

W związku z tym pojawiła się pewna niejasność, że operacje na rynku walutowym mają na celu utrzymanie punktowo pewnego kursu waluty albo jakiegoś jego przedziału. Zdecydowanie to dementuję – byłoby to sprzeczne ze strategią bezpośredniego celu inflacyjnego. Nie będziemy ustalać kursu waluty ani jakichkolwiek jego przedziałów.

[b]W jakich warunkach interwencje są możliwe?[/b]

Wtedy, gdy uznamy, że fluktuacje kursu są zbyt silne, gdyby doszło do jakiegoś rozchwiania rynku.

[b]Ekonomiści mówią, że tym, co będzie różniło Pana od poprzednika, będzie kładzenie większego nacisku na wzrost gospodarczy, a nieco mniejszego na inflację. [/b]

Wszystko zależy od oceny bieżącej sytuacji. Jeżeli gospodarka jest w stanie zasadniczego zwolnienia aktywności, to problem inflacji jest na drugim planie. Spójrzmy na obecną sytuację na świecie – wiele banków centralnych zastanawia się, jak nie dopuścić do deflacji. Polsce na szczęście to nie grozi – ten problem nie będzie mi spędzał snu z powiek.

[b]Jak Pan sądzi, jak długo może na świecie potrwać taka sytuacja jak obecnie – myślenia o obniżaniu długu publicznego, zmniejszania deficytu budżetowego, czemu towarzyszą wyjątkowo niskie stopy procentowe? Jakie to będzie mieć konsekwencje dla Polski?[/b]

W wielu krajach, a nawet w całych regionach, można liczyć się z utrzymywaniem stóp procentowych na niskim poziomie przez długi okres. Mówią o tym choćby prezes Fedu czy Banku Anglii. Europejski Bank Centralny nie widzi zagrożeń inflacyjnych, nie jest to jednak podejście uniwersalne. Jest kilka krajów na świecie – np. Australia czy Norwegia, gdzie miały miejsce ruchy stóp procentowych w górę. Wszystko zależy od prognoz kształtowania się koniunktury gospodarczej w perspektywie kilku kwartałów.

[b]A jeśli chodzi o Polskę?[/b]

Polska jest krajem, który nie wpadł w recesję, a obecnie obserwujemy pewne przyspieszenie wzrostu gospodarczego, chociaż jego poziom nie jest spektakularny. Pierwszy kwartał, być może ze względu na niekorzystny wpływ pogody na budownictwo, nie należał do najlepszych. Co do koniunktury gospodarczej w Polsce można być umiarkowanym optymistą. Nie przewiduję w najbliższej przyszłości, nawet w dalszym horyzoncie czasowym, jakichś zagrożeń inflacyjnych. Choć może się to oczywiście zmienić.

[b]Co uważałby Pan za największy czynnik ryzyka?[/b]

Sądzę, że może być to osłabienie złotego, szczególnie gdyby miało się ono utrzymywać przez dłuższy czas. Mam nadzieję, że złoty będzie się umacniał. Zwracam jednak uwagę, że są czynniki działające i w jedną, i w drugą stronę, a RPP zawsze dokonuje pewnego bilansu ryzyk.

[b]Jakie są argumenty za tym, by złoty – w obecnej sytuacji – się umacniał? Mówimy o perspektywie nie długoterminowej, ale np. tego roku.[/b]

Jeśli coś mocno spadło, to musi się odbić. A mówiąc zupełnie poważnie: wiadomo, że w ostatnich kwartałach mieliśmy do czynienia z dużą amplitudą wahań złotego. Pamiętamy przecież, że przed kryzysem złoty gwałtownie się wzmocnił – mówiono wtedy o dolarze po 2 złote, euro po 3 złote. Potem nastąpiło osłabienie, wzmocnienie i teraz mamy znów znaczące osłabienie.

[b]Teraz złoty pójdzie w górę?[/b]

Polska gospodarka na tle innych gospodarek europejskich jest enklawą solidności. Czasami nie zdajemy sobie z tego sprawy. Być może za kilka miesięcy i ja o tym zapomnę, gdy zanurzę się w polską rzeczywistość i w polskie debaty. Ale z szerszej perspektywy Polska naprawdę jest przykładem solidności w polityce gospodarczej i w zachowaniu podmiotów prywatnych: zarówno przedsiębiorstw, jak i gospodarstw domowych. Te właśnie fundamenty pokazują, że złoty powinien być mocniejszy niż jest.

[b]Z punktu widzenia gospodarki umocnienie złotego to negatywne zjawisko...[/b]

Gdy złoty się umacnia, to jesteśmy niezadowoleni. Jak się osłabia, też jesteśmy niezadowoleni. Najlepiej więc, gdy kurs waluty jest w miarę stabilny. Wszyscy wiemy, że od 20 lat złoty jest w trendzie aprecjacyjnym. Jest to efektem postępu gospodarczego, jaki się dokonuje, a zarazem nieuchronne zjawisko odzwierciedlające naszą konwergencję do gospodarek najbardziej rozwiniętych. Dzięki temu wzrasta siła nabywcza obywateli, a koszty modernizacji gospodarki zmniejszają się. Powoduje to z kolei problemy eksporterów, którzy muszą nadrabiać umocnienie się złotego wyższą wydajnością pracy. Na tym właśnie polega konwergencja – że trzeba biec szybciej niż te „grubasy” z przodu. Nie ma żadnego powodu, by sądzić, że aprecjacja nie będzie się w dalszym ciągu zaznaczać. Zawierucha na rynkach finansowych spowodowała zakłócenie tych relacji, ale nie będą one trwały wiecznie. I wszystko wskazuje na to, że złoty powinien się wzmocnić.

[b]Czy za Pana kadencji Polska może wejść do strefy euro?[/b]

Konsekwentnie odmawiam spekulowania datami. Nie wchodzę w tę licytację. Opatruję to następującym komentarzem: euro jest dla orłów.

[b]To znaczy?[/b]

Kraje członkowskie rezygnują z części instrumentarium w polityce gospodarczej. To oznacza, że nie może być zastosowana konkurencyjna deprecjacja. Pozostaje albo wyższe tempo wydajności pracy, albo bardziej elastyczna i konkurencyjna gospodarka.

[b]Jak my sobie z tym poradzimy?[/b]

Akurat Polska wydaje się krajem, który nie powinien się specjalnie obawiać takiej konkurencji bez ochrony w postaci możliwości osłabienia złotego. Inaczej niż Grecja, co do której było wiadomo, że w czasie członkostwa w strefie euro jest krajem notorycznie tracącej na konkurencyjności w skali międzynarodowej.

[b]Podkreślał Pan ostatnio, że sprawa wejścia do strefy euro jest na poły teoretyczna.[/b]

Po pierwsze, sporo brakuje nam do spełnienia kryteriów z Maastricht. Po drugie – unia walutowa też nie ma ochoty, by szeroko otwierać drzwi dla nowych państw. Tam są w tej chwili napięcia, jest potrzeba wzmocnienia instytucji. A więc to nie jest najlepszy moment na wchodzenie do strefy euro. Na razie pracujmy – możemy powiedzieć, jak kiedyś Młynarski – róbmy swoje. W przyszłości okaże się być może, że będziemy dla nich najbardziej łakomym kąskiem. Półżartem powiedziałbym, że chciałbym, żeby kiedyś najważniejsze kraje strefy euro zapukały do nas i serdecznie nas zaprosiły, bo będziemy krajem, który może dołożyć strefie euro stabilności i dynamizmu.

[b]Czy uważa Pan, że taka sytuacja dużych wahań na rynkach międzynarodowych może się utrzymać przez dłuższy czas? Pytamy o to również w kontekście FCL – elastycznej linii kredytowej z MFW.[/b]

Obecne czasy pokazują, że nikt nie może być do końca pewien swego. Oczywiście są kraje bardziej wrażliwe na zawirowania i te padły w pierwszej kolejności. Ale są kraje, które naprawdę były takimi „niewinnymi przechodniami”, zostały zahaczone przez światową dekoniunkturę i wpadły w korkociąg. Przykładem są choćby Czechy, które w 2009 roku doświadczyły sporego spadku PKB. W takiej sytuacji lepiej mieć więcej zabezpieczeń, rezerw i możliwości, które pomogłyby nam uniknąć trudności z finansowaniem potrzeb pożyczkowych, czy też nadmierną niestabilnością kursu waluty. W takiej sytuacji FCL wydaje się być korzystny dlatego, że tworzy dodatkowe zabezpieczenie i daje nam legitymację kraju z najwyższej półki – platynowego członka MFW.

[b]Obserwowaliśmy konflikt zarządu NBP z resortem finansów w sprawie FCL. Czy teraz załatwianie formalności związane z odnowieniem FCL nabieratempa?[/b]

Media bardzo się pasjonowały konfliktem między obiema stronami ulicy Świętokrzyskiej. Ja zaś zastałem tu sytuację, w której ministerstwo i zarząd pod kierownictwem pana Piotra Wiesiołka doszły do daleko idących uzgodnień, czy wręcz do pełnego uzgodnienia stanowisk. Można się spodziewać, że ta sprawa zostanie bardzo szybko zdjęta z zainteresowania publiczności.

[b]Jakie są te ustalenia? Ostatnio spór dotyczył tego, kto zapłaci za korzystanie z FCL. Czy to będzie tak jak w ubiegłym roku, kiedy płacił NBP?[/b]

To się bardzo szybko wyjaśni. Nie chciałbym informować pana ministra Rostowskiego za pośrednictwem prasy.

[b]Ale rozumiemy, że przekonał Pan kierownictwo NBP do skorzystania z FCL?[/b]

Nie jestem pewien, czy było do czego przekonywać. W istocie zastałem zbieżność poglądów w tej sprawie po obu stronach Świętokrzyskiej. Chodzi o jedność poglądów wyrażoną na piśmie.

[b]Dziękujemy za rozmowę.[/b]

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego