Jeszcze do wczorajszego popołudnia przez granicę z Białorusią do Polski płynęło dwoma gazociągami w sumie ponad 16 mln m sześc, przy zapotrzebowaniu wynoszącym 26 mln m. po godzinie 16-ej dostawy jednym z rurociągów spadły o kilkanaście procent, ale po dwóch godzinach sytuacja wróciła do normy. Wieczorem gaz przez Białoruś płynął do Polski bez żadnych zakłóceń. Mimo to Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Gaz System przygotowały się na najgorszy scenariusz, gdyby władze białoruskie całkowicie wstrzymały eksport gazu rosyjskiego do Polski.
[srodtytul]Jesteśmy przygotowani[/srodtytul]
Bez względu na poziom importu z Białorusi, nie byłoby żadnych problemów z zaopatrzeniem kraju w gaz. Jak zapewnił „Parkiet” Maciej Kaliski, szef departamentu ropy i gazu w Ministerstwie Gospodarki, polscy odbiorcy nie mają powodów do obaw. – Do Polski gaz rosyjski płynie nie tylko przez Białoruś, ale także przez Ukrainę i właśnie wobec problemów na granicy białoruskiej możemy odebrać więcej gazu przez rurociąg z Ukrainy – wyjaśnił Kaliski.
Z naszych informacji wynika, że PGNiG już uzyskał wstępną zgodę ukraińskiego Naftohazu i GazpromExportu na zwiększenie dostaw właśnie poprzez system rurociągów na Ukrainie. Poza tym PGNiG sprowadza gaz z Niemiec (ok. 2,5 mln m sześc. na dobę) oraz wydobywa surowiec z krajowych złóż.
– Nawet gdyby okazało się, że dostawy gazu rosyjskiego przez Białoruś zostały całkowicie wstrzymane, to i tak odbiorcy w kraju dostaną tyle gazu, ile będą potrzebować – zapewnił dyrektor Kaliski. – W takiej sytuacji po prostu zaczniemy korzystać z magazynów, które są zapełnione w ok. 80 proc.