W jaki sposób organizacja imprez typu igrzyska olimpijskie czy mistrzostwa świata lub Europy w piłce nożnej wpływają na rozwój gospodarczy państwa organizatora? Do ośrodków analitycznych, które próbowały odpowiedzieć na to pytanie, dołączył Instytut Sobieskiego. Przebadał dynamikę produktu krajowego brutto kilku krajów, które w ostatnim dziesięcioleciu były gospodarzami takich wydarzeń. Wyniki nie są dla Polski optymistyczne.
[srodtytul]Więcej złych przykładów[/srodtytul]
– Sama organizacja wielkiej imprezy nie wystarczy, by kraj mógł się cieszyć dynamicznym wzrostem PKB. Potrzeba jeszcze dobrej polityki gospodarczej – mówi Maciej Rapkiewicz, ekspert instytutu. Zaznacza, że historia państw, które były organizatorami takich imprez, pokazuje, że duże inwestycje nie pomogą gospodarce, gdy np. nie jest ona wystarczająco konkurencyjna, płace rosną niezależnie od poziomu wydajności, czy zbyt duże są wydatki państwa.
Przykładem jest Portugalia. Była ona gospodarzem piłkarskich mistrzostw Europy w 2004 r. To w tym okresie w PKB na głowę mieszkańca Portugalczyków wyprzedzili Czesi. – W Portugalii doszło do spadku konkurencyjności gospodarki, bo płace rosły, a nie szło to w parze ze wzrostem produktywności – ocenia ekspert instytutu.
Dynamika PKB Niemiec, które w roku 2006 były organizatorami mistrzostw świata w piłce nożnej, falowała. Cztery lata przed imprezą była na poziomie niższym od unijnego wskaźnika o ok. 1,2 pkt proc. Na rok przed turniejem też była niższa niż unijna. Jednak w roku imprezy nieznacznie przekroczyła średnią unijną i osiągnęła 3,2 proc. (dla 25 krajów UE było to 3,1 proc.).