Bony na nowych zasadach

Resort uplasował bony o wartości nieznacznie większej niż maksymalny poziom oferty 2,0 mld zł. Popyt wyniósł 5,4?mld zł, a średnia rentowność 4,52 proc.

Publikacja: 10.01.2012 01:16

Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu w MF

Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu w MF

Foto: Archiwum

Relacja popytu do podaży wyniosła 2,70 (wobec 1,65 na ostatniej aukcji bonów 49-tygodniowych z kwietnia 2011 r.).

Aukcja z jedną ceną

Była to pierwsza aukcja przeprowadzona według tzw. formuły jednej ceny, którą ministerstwo postanowiło wprowadzić, wzorując się na doświadczeniach rządów krajów rozwiniętych, m.in. USA, Włoch, Norwegii czy Wielkiej Brytanii. Zgodnie z nowymi zasadami resort sprzedał papiery dłużne po cenie minimalnej – jednej dla wszystkich inwestorów – mimo że na przetargu złożyli oni różne oferty. Jak zakłada ministerstwo, ma to poprawić jakość składanych ofert i zwiększyć popyt na skarbowe papiery, a w rezultacie zmniejszyć koszty finansowania zadłużenia.

Dodatkowo, począwszy od poniedziałkowego przetargu, inwestorzy będą mogli zgłaszać popyt bez podawania konkretnej stawki (tzw. oferty niekonkurencyjne, których udział w sprzedaży nie może przekroczyć 5 proc.). Resort chce w ten sposób zachęcić do udziału w aukcjach inwestorów niefinansowych. Na pierwszej tegorocznej aukcji wartość takiego popytu wyniosła jedynie 35 mln zł, co stanowiło niecały 1 proc. popytu ogółem.

Bardziej stabilna rentowność

Ekonomiści pozytywnie odnoszą się do zmiany formuły przetargów papierów skarbowych, podkreślając jej większą przejrzystość dla inwestorów. Zaznaczają, że efekty nowych zasad mogą być korzystne, zwłaszcza w sytuacji wysokiej?zmienności na rynkach.

– Przy starej formule Skarb Państwa mógł otrzymywać co prawda wyższe ceny, ale w perspektywie długoterminowej może osiągnąć większą stabilność rentowności. Trzeba?podkreślić, że formuła ta sprawdza się w krajach rozwiniętych. Zagrożeniem może być natomiast tworzenie się miejsca dla spekulacji nie tyle podczas aukcji, ile na rynku wtórnym – ocenił Piotr Bujak, główny ekonomista Nordea Bank Polska.

Podczas aukcji z kwietnia 2011 r. średnia rentowność wyniosła 4,594 proc. – była więc wyższa niż na poniedziałkowym przetargu. Zadłużenie w krótkich papierach wynosi obecnie ponad 14 mld zł. Ministerstwo zdecydowało się powrócić do ich sprzedaży po ponadpółrocznej przerwie (ostatnia emisja bonów miała miejsce w czerwcu ub.r.), ponieważ większość tegorocznych wykupów przypada na I kwartał, a – jak podkreślają przedstawiciele resortu – przy niestabilnych warunkach rynkowych nie ma uzasadnienia dla dalszego oddłużania się w bonach.

[email protected]

Pytania do... Piotra Marczaka, dyrektora Departamentu Długu Publicznego w Ministerstwie Finansów

Jakie korzyści Skarbowi Państwa może przynieść wprowadzenie przetargów jednej ceny?

 

Oczekujemy, że formuła ta przyczyni się do wzrostu popytu oraz poprawi jakość ofert przetargowych poprzez ograniczenie ryzyka wahań cen po przetargu oraz wyeliminowanie efektu zwanego przekleństwem zwycięzcy. Inwestor, zgłaszając cenę maksymalną, kupuje papier i wygrywa aukcję, ale gdy większość pozostałych inwestorów nabyła je po niższych cenach, traci. Nowe zasady eliminują ten efekt i zachęcają do zgłaszania ofert po maksymalnych akceptowalnych cenach. Inwestorzy wiedzą, że z dużym prawdopodobieństwem kupią po cenie niższej niż zgłaszana. Nigdy natomiast nie kupią po cenach wyższych niż konkurencja.

Dlaczego nową formułę wprowadzono akurat teraz?

Otoczenie zewnętrzne jest rozchwiane, co wpływa na duże wahania rynkowych cen papierów skarbowych. W tym otoczeniu formuła jednej ceny pomaga stabilności cen na rynku wtórnym. Ponieważ więcej inwestorów powinno kupować papiery na rynku pierwotnym oraz wszyscy nabywają je po jednej cenie, nie ma skłonności do tego, że ten, kto kupi tanio na przetargu, będzie od razu pozbywał się papierów na rynku wtórnym, wykorzystując przewagę konkurencyjną.

Czy zastosowanie nowej formuły może wpłynąć negatywnie na strukturę popytu?

Teoretyczne zagrożenia mogłyby wystąpić, gdyby się okazało, że popytu nie zgłaszają stabilni inwestorzy długoterminowi, a dominują krótkoterminowi o nastawieniu spekulacyjnym, proponujący ceny niższe od rynkowych. W praktyce jednak strukturę podaży i jej poziom na poszczególne przetargi określamy elastycznie po konsultacjach z rynkiem, a ostateczny efekt zależy od bieżącej sytuacji rynkowej. Jeśli okazałoby się, że wyniki są zagrożone, to przetargu nie przeprowadzimy bądź ograniczymy podaż. Podczas przetargu – jak w poprzedniej formule – decyzja, przy której cenie odcinamy oferty, również należy do nas.

Kiedy i na jakiej podstawie będzie można określić, czy zmiana formuły jest efektywna?

W praktyce wynikającej m.in. z doświadczeń amerykańskich nie da się jednoznacznie udowodnić na twardych danych liczbowych, że formuła przetargu jednej ceny jest bardziej efektywna niż wielu cen i o ile, ponieważ nie da się przeprowadzić porównywalnych przetargów o różnych formułach w identycznych warunkach. Można jednak przeanalizować zachowania inwestorów na przetargach. Planujemy zrobić to po roku, a następnie zdecydować, czy nowa formuła przyniosła zakładane efekty i czy ją pozostawiamy, czy modyfikujemy. Gdyby się jednak okazało, że występują jakiekolwiek zjawiska negatywne, możemy powrócić do starej formuły praktycznie w każdej chwili.

Gospodarka krajowa
Polska wśród liderów AI w regionie. Biznes ma jednak pewne „ale”
Gospodarka krajowa
Tusk spotkał się ze zespołem Brzoski. Upraszczanie przepisów będzie „stałą filozofią”
Gospodarka krajowa
Premier na GPW. Znów duże oczekiwania i znów duże rozczarowanie rynku
Gospodarka krajowa
To ta projekcja inflacji przekonała RPP do obniżki stóp procentowych
Gospodarka krajowa
Adam Glapiński, prezes NBP: RPP jest skłonna dalej obniżać stopy procentowe
Gospodarka krajowa
Niespodzianka. RPP obniżyła stopy procentowe