Ekonomiści podkreślają, że wciąż jest wiele argumentów za tym, by złoty się umacniał. Zwracają uwagę, że kurs równowagi można szacować na wiele różnych sposobów. Na przykład porównanie wzrostu wydajności w Polsce i u naszych głównych partnerów handlowych wskazuje, że nasza waluta powinna nominalnie zyskiwać na wartości. Podobnie jeśli weźmie się różnicę w poziomie stóp procentowych w Polsce i strefie euro. Za umocnieniem złotego przemawia też napływ inwestycji zagranicznych.
Ale przewaga spłacających kredyty walutowe nad zaciągającymi nowe może się okazać decydująca. Tym bardziej że – jak wskazuje Rafał Benecki – złotemu nie pomaga nawet napływ inwestycji portfelowych, które zwykle prowadziły do znaczących zmian notowań naszej waluty, i to w krótkim czasie. – Zagraniczni inwestorzy pozyskują finansowanie w złotych poprzez swapy. To pozwala wytłumaczyć, dlaczego w ostatnim czasie nawet przy dużym napływie kapitału na nasz rynek, kurs złotego praktycznie stoi w miejscu.
[ramka][srodtytul]Saldo błędów i opuszczeń bilansu płatniczego może zaważyć na kursie naszej waluty[/srodtytul]
W najbliższych dniach istotne dla kursu złotego mogą się okazać dane o bilansie płatniczym w IV kwartale ub.r. W czwartek opublikuje je Narodowy Bank Polski.
Powód? Duża część rynku zaczęła zwracać uwagę na saldo błędów i opuszczeń w miesięcznych danych o bilansie płatniczym, które w ostatnich 12 miesiącach wyniosło ponad 14 mld euro. Zwykle w tej pozycji znajdują się transakcje finansowe, których nie da się zaliczyć do „zdefiniowanych” kategorii w bilansie. Analitycy są jednak zdania, że duża część salda błędów i opuszczeń w naszym bilansie to... import. Na dowód wskazują duże różnice w danych o saldzie handlu z Niemcami. Z danych GUS wynika, że to Polska ma nadwyżkę w obrotach z Niemcami. Według Bundesbanku nadwyżka jest po stronie niemieckiej.
– Saldo błędów i opuszczeń zaczęło się pogarszać po wejściu Polski do UE w 2004 roku. Podobne zjawisko, choć w mniejszej skali, wystąpiło również na Węgrzech oraz w Czechach – zwraca uwagę Radosław Bodys, ekonomista banku UBS, który zgłaszał zastrzeżenia do naszych danych o bilansie płatniczym już mniej więcej dwa lata temu. – Dokonane na początku tego miesiąca rewizje bilansu płatniczego w Czechach przyniosły podniesienie deficytu rachunku obrotów bieżących za 2010 rok z 2,6 proc. do 3,8 proc. PKB, której towarzyszyła podobnej skali rewizja salda błędów i opuszczeń oraz ogromna rewizja salda bilansu handlowego z nadwyżki 3,3?proc. PKB do deficytu na poziomie 0,6 proc. PKB.