Od początku maja polska waluta umocniła się wobec euro o 0,3 proc. – mimo niepewnej sytuacji na rynkach światowych wywołanej przeceną surowców. W tym samym czasie węgierski forint i czeska korona straciły po około 1,2 proc.
Dilerzy i analitycy wskazują dwie główne przyczyny siły złotego. Pierwsza to niespodziewana podwyżka stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej 11 maja, druga – rozpoczęcie zapowiedzianej pod koniec kwietnia wymiany środków unijnych na złote przez rynek. Do tej pory rząd większość funduszy otrzymywanych z Brukseli przewalutowywał w Narodowym Banku Polskim, co nie rzutowało na kurs rynkowy. Teraz zapowiedział, że 13–14 mld euro, jakie w tym roku otrzyma Polska, wymieniać będzie na rynku międzybankowym za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego.
[srodtytul]BGK straszakiem[/srodtytul]
Część ekonomistów uważa, że taka polityka będzie pomagać złotemu w dłuższym okresie. – Wymiana będzie bardzo skutecznym narzędziem hamującym osłabienie złotego do końca roku. Uczestnicy rynku nie będą podejmować prób walki z tak potężnym graczem, jakim jest resort finansów – ocenia Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. – Na pewno będzie to skuteczny czynnik stabilizacyjny przynajmniej przez najbliższe miesiące przed wyborami – potwierdza Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE?Banku.
Część analityków sugeruje, że działania rządu zmierzające do poprawy notowań wzmogą się pod koniec roku. – Wymiana będzie wisiała nad rynkiem cały czas i w tym sensie krótkoterminowo trudniej grać przeciwko złotemu, bo nigdy nie wiadomo, kiedy BGK pojawi się po drugiej stronie rynku. Ale resort będzie też trzymał zapewne sporo euro na koniec roku. Kurs na sylwestra jest z punktu widzenia liczenia poziomu długu najważniejszy, tymczasem biorąc pod uwagę średni kurs w całym roku, rząd nie potrzebuje dużej aprecjacji, bo to będzie miało negatywny wpływ na gospodarkę – ocenia Marek Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.