Dolar wieczorem był wyceniany na 2,83 zł (najwięcej od początku kwietnia), a frank na 3,25 zł. To najwyższa cena, jaką trzeba było płacić za helwecką walutę od lutego 2009 r. To również niedobra informacja dla wszystkich kredytobiorców zadłużonych w tej walucie.

Jeszcze przed południem wydawało się, że na fali ogólnej poprawy nastrojów na rynkach finansowych nasza waluta odrobi część strat z poprzednich dni. Jednak gdy na rynek trafiła informacja, że wypłata kolejnej transzy pomocy dla Grecji stoi pod znakiem zapytania, gracze zaczęli zamykać pozycje na bardziej ryzykownych rynkach. Dotknęło to również aktywa polskie.

Przeceny nie zdołał wczoraj powstrzymać Bank Gospodarstwa Krajowego, który w tym tygodniu mocno ograniczył aktywność na rynku walutowym.

We wcześniejszych dniach, dzięki podaży euro i dolara ze strony tej instytucji, złotemu?udawało się dość skutecznie bronić przed głębszą deprecjacją.