Coraz mniej małych i średnich firm spodziewa się zmian na lepsze. Coraz więcej uważa, że kryzys światowy skończy się po 2014 roku. Wyjście z kryzysu w tym roku przewiduje 8 proc. przedsiębiorców.
– Small biznes najwyraźniej nie spodziewa się gwałtownych zmian w gospodarce, ale poważnie niepokoi się o przyszłość gospodarczą – komentuje Izabella Młynarczyk z KerallaResearch. Ta wrocławska firma co kwartał pyta 600 przedsiębiorców w całym kraju, jak oceniają swoją kondycję, jak ją prognozują, jakie mają plany inwestycyjne. Nieco więcej niż co piąta firma spodziewa się, że jej kondycja ekonomiczna w ciągu najbliższych miesięcy poprawi się. Ale co czwarta prognozuje pogorszenie.
Ponad połowie przedsiębiorców nie podoba się to, co dzieje się w gospodarce. 53 proc. negatywnie oceniło ostatni kwartał. Pozytywne noty dało tylko 4 proc. badanych. – To oznacza, że na 600 zapytanych przedsiębiorców tylko 26 postrzega dokonujące się gospodarcze zmiany jako pozytywne – dodaje Izabella Młynarczyk. Przypomina, że rok temu, kiedy podniesiono VAT, odsetek optymistów był dwa razy wyższy. Zwraca też uwagę, że wskaźnik nastrojów jest najniższy od czasu rozpoczęcia badania, czyli od trzeciego kwartału 2009 roku.
– Właściciele małych firm są bardziej podatni na medialne doniesienia niż szefowie większych spółek – przypomina Maciej Krzak, ekonomista Fundacji CASE i wykładowca uczelni im Łazarskiego. – Jeśli słyszą o tym, że wciąż nie wiadomo, czy przetrwa strefa euro, to czują niepokój, nawet jeśli operują na lokalnych rynkach – dodaje ekonomista.
Sztywna struktura kosztów?
Ale i on, i Maria Drozdowicz-Bieć, prof. SGH, przyznają, że małe firmy mają niewielkie w porównaniu z dużymi przedsiębiorstwami możliwości redukcji kosztów. – Dla nich podniesienie składki rentowej, wzrost cen surowców często oznacza zmniejszenie marży, jeśli chcą utrzymać pozycje na rynku. Ich inne koszty zazwyczaj są stałe i trudne do zmniejszenia – mówi ekonomistka. Nie dziwi jej więc niski poziom nastrojów małych i średnich firm. Jej zdaniem jednak niepokój nie jest tak poważny jak z końca 2008 roku, kiedy gwałtownie załamały się rynki.