Takie są najnowsze przewidywania Narodowego Banku Polskiego na ten rok, przedstawione w lipcowej edycji „Raportu o inflacji".

Wydaje się, że bank centralny z nieco większym pesymizmem patrzy na przyszłość gospodarki europejskiej i polskiej niż jeszcze kilka miesięcy temu. – W tej projekcji mamy troszkę niższy przebieg przyszłej inflacji. Również tempo wzrostu jest niższe. Obraz przyszłości przedstawia się jednak w bardzo podobny sposób jak w ostatniej projekcji – mówi Andrzej Sławiński, dyrektor Instytutu Ekonomicznego  NBP.

Najmocniej zrewidowano prognozy inflacji. NBP spodziewa się, że ceny po wzroście o 3,7 proc. w 2012 r., w tym roku wzrosną średnio tylko o 0,8 proc., a w przyszłym o 1,2 proc. Inflacja aż do połowy 2015 r. nie przekroczy 1,5 proc., będzie więc znacząco niższa niż cel stawiany sobie przez Radę Polityki Pieniężnej. I to pomimo że Rada od listopada minionego roku obcięła stopy procentowe o 2 pkt proc. (ostatniej lipcowej obniżki o 0,25 pkt proc. w projekcji jeszcze nie uwzględniono). Tak niska inflacja to efekt słabego popytu krajowego, braku presji płacowej, obniżających się cen energii i żywności.

W przyszłym roku mamy się rozwijać szybciej, ale tylko pod warunkiem, że poprawi się koniunktura za granicą. Tempo wzrostu wciąż będzie jednak wolniejsze, niż wskazywałby potencjał naszej gospodarki –  w 2014 r. ma wynieść 2,4 proc.

Zdaniem ekonomistów prognozy NBP są realistyczne. – Widać, że bank centralny nabiera coraz więcej pewności co do tego, że ścieżka wzrostu gospodarki jest zakotwiczona na niskim poziomie. Wcześniej zakładano, że odbicie będzie bardziej żwawe – ocenia Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu.