Wśród uczestników konkursu „Parkietu", „Rzeczpospolitej" i NBP na najlepszego analityka makroekonomicznego wciąż są tacy, którzy spodziewają się, że już w IV kwartale br. tempo wzrostu polskiej gospodarki osiągnie 4 proc., a w przyszłym roku okaże się jeszcze wyższe. Ale mediana (środkowa wartość) prognoz przesunęła się wyraźnie w dół. Co ciekawe, pomimo ostrożniejszych prognoz wzrostu ekonomiści oczekują obecnie głębszego spadku stopy bezrobocia rejestrowanego niż jeszcze kilka miesięcy temu.
W cieniu Chin
Gdy poprzednio zbieraliśmy prognozy uczestników konkursu, ich mediana wskazywała, że pod koniec br. polski PKB będzie rósł w tempie 3,9 proc. rocznie. Mediana prognoz na ten sam okres z końca września to już tylko 3,6 proc. A w kolejnych kwartałach koniunktura ma być jeszcze gorsza. To oznacza, że zarówno bieżący, jak i przyszły rok nie będą dla polskiej gospodarki wyraźnie lepsze niż miniony, gdy PKB wzrósł o 3,4 proc.
Co się stało z optymizmem ekonomistów, widocznym jeszcze w połowie roku? Na ich prognozach wyraźne piętno odcisnęły rozczarowujące dane napływające ostatnio z polskiej gospodarki. Chodzi przede wszystkim o niższe od oczekiwanego tempo wzrostu PKB w II kwartale br. (zwiększył się o 3,3 proc. rok do roku, po zwyżce o 3,6 proc. w I kwartale). Źródłem niespodzianki stało się m.in. wyhamowanie tempa wzrostu inwestycji oraz eksportu. Początkowo to spowolnienie rozwoju gospodarki ekonomiści w większości oceniali jako przejściowe, ale miesięczne dane z III kwartału też w dużej mierze rozczarowywały. Dotyczy to zarówno sprzedaży detalicznej, jak i produkcji przemysłowej. A w sierpniu nasiliły się obawy o globalne konsekwencje spowolnienia gospodarczego w Chinach. Choć ekonomiści zgadzają się, że bezpośredni wpływ tego zjawiska na polską gospodarkę jest ograniczony, może ona ucierpieć, jeśli impet straci ożywienie w strefie euro, zwłaszcza w Niemczech. Ostatnie dane z nadreńskiej gospodarki sugerują zaś, że tak już się dzieje.
Ekonomiści polskiego oddziału banku Credit Agricole, należący do największych pesymistów wśród uczestników konkursu, tłumaczą, że oprócz powyższych czynników na perspektywy polskiej gospodarki negatywnie będą wpływały czynniki statystyczne. „Oczekujemy wyraźnego spowolnienia wzrostu gospodarczego w 2016 r., przede wszystkim ze względu na oddziaływanie efektów wysokiej bazy z br., co przyczyni się do zmniejszenia dynamiki eksportu i inwestycji" – napisali w jednym z raportów. W ich ocenie w horyzoncie trzech kwartałów tempo wzrostu PKB spadnie do zaledwie 2,5 proc.
Jasny punkt: rynek pracy
Optymiści wskazują, że oczekiwane przez większość uczestników konkursu wyhamowanie tempa wzrostu inwestycji nie musi się wcale ziścić. – Pod koniec roku samorządy rozpoczną wydatkowanie funduszy unijnych z nowej perspektywy budżetowej, co napędzi inwestycje publiczne. Równocześnie wciąż szybko będą rosły nakłady przedsiębiorstw na nowe maszyny i budowle w związku z wyczerpywaniem się dotychczasowych mocy wytwórczych. W przemyśle ich wykorzystanie wzrosło w połowie 2015 r. do najwyższego poziomu od wybuchu globalnego kryzysu – 78,6 proc. – tłumaczy Adam Czerniak, adiunkt w Szkole Głównej Handlowej i główny ekonomista Polityki Insight. – Inwestycje podbiją też rosnące wydatki gospodarstw domowych na zakup mieszkań. Zachętą do inwestycji mieszkaniowych będą niski koszt kredytu, niewielka rentowność alternatywnych form oszczędzania, poprawa sytuacji na rynku pracy oraz poszerzenie rządowego programu „Mieszkanie dla młodych" – podkreśla.