Ostateczny odczyt GUS, opublikowany we wtorek, okazał się jeszcze dalszy od mediany prognoz ekonomistów, niż wstępny szacunek. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści zakładali przeciętnie, że CPI spadł w listopadzie o 0,4 proc. rok do roku.
To drugi raz, gdy tzw. szybki szacunek okazał się inny, niż ostateczny odczyt tego wskaźnika. Deflację w październiku GUS oceniał początkowo na 0,8 proc. rocznie.
Do deflacji w listopadzie przyczynił się przede wszystkim spadek cen paliwa do prywatnych środków transportu o 12,8 proc. rok do roku, po zniżce o ponad 16 proc. w październiku. Żywność, której ceny w październiku wzrosły o 0,5 proc. rok do roku, w listopadzie podrożała o 0,2 proc. rok do roku, a w ujęciu miesięcznym nawet potaniała o 0,4 proc.
- To przekreśla oczekiwania, że letnia susza będzie podbijać ceny w tej kategorii. Opublikowane dane listopadowe, w połączeniu z ponownie taniejącymi paliwami, przesądzają, że również w grudniu zanotowana zostanie deflacja. Będzie ona prawdopodobnie mniejsza od listopadowej, ale znowu tylko niewiele. Deflacja przeciągnie się na pierwszy kwartał 2016 r. i zakończy najwcześniej w lutym/marcu – skomentowała Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.