W lipcu rozwój polskiego przemysłu przetwórczego wyraźnie wyhamował i był najwolniejszy od 11 miesięcy, choć w strefie euro rozwój tego sektora przyspieszył. Niewykluczone jednak, że to tylko efekt przerw urlopowych w niektórych zakładach produkcyjnych.
PMI, barometr koniunktury w przemyśle bazujący na ankiecie wśród menedżerów logistyki około 200 firm, spadł w lipcu do 52,9 pkt, z 54,2 pkt w czerwcu. Podczas gdy ten ostatni odczyt przebił nawet najbardziej optymistyczne prognozy ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet", lipcowy wynik był poniżej najbardziej pesymistycznych prognoz. Przeciętnie uczestnicy ankiety spodziewali się zwyżki PMI do 54,4 pkt, a najbardziej ostrożni analitycy oczekiwali jego zniżki do 53,8 pkt.
Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza, że przemysł rozwija się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy jest zaś miarą tempa tego rozwoju. W lipcu polski sektor przemysłowy rozwijał się najwolniej od sierpnia ub.r.
Ankietowani na potrzeby PMI menedżerowie odpowiadają m.in. na pytania o to, jak zmieniły się w ich firmach w porównaniu z poprzednim miesiącem produkcja, wartość zamówień, zatrudnienie, zaległości produkcyjne itp. Lipcowy spadek tego wskaźnika to efekt przede wszystkim wolniejszego niż w czerwcu wzrostu produkcji oraz wyhamowania wzrostu zatrudnienia. Zwolnił też wzrost wartości nowych zamówień, przy czym napływ zamówień krajowych był większy niż eksportowych. Stało się tak, choć w lipcu po raz pierwszy od grudnia ub.r. przyspieszył rozwój sektora przemysłowego w strefie euro, który jest kluczowym odbiorcą polskiego eksportu. W całym Eurolandzie PMI w przemyśle wzrósł do 55,1 pkt z 54,9 pkt w czerwcu, zaś w samych Niemczech zwyżkował do 56,9 pkt z 55,9 pkt miesiąc wcześniej.