Indeks cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w październiku o 2,5 proc. rok do roku, po 2,6 proc. we wrześniu – oszacował wstępnie GUS. To wynik zgodny z przeciętnymi szacunkami ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet".
Poprzednio inflacja była na takim poziomie w maju. Latem sięgnęła 2,9 proc. rok do roku, a ekonomiści zgodnie oczekują, że wkrótce ponownie znajdzie się na tym poziomie. Na początku 2020 r. ma sięgnąć już 3,5 proc. lub nawet 4 proc., jeśli odmrożone zostaną ceny energii dla gospodarstw domowych. Ostatnie wypowiedzi przedstawicieli rządu sugerują jednak, że tak się nie stanie.
Usługi drożeją
Tak jak we wrześniu, do wyhamowania inflacji w październiku przyczyniły się ceny żywności i napojów bezalkoholowych, które wzrosły o 6,1 proc. rok do roku, po 6,3 proc. we wrześniu i ponad 7 proc. w sierpniu. Inflację tłumiły też ceny paliw do prywatnych środków transportu, które zmalały o 4,7 proc. rok do roku, po 2,7 proc. we wrześniu i 0,4 proc. w sierpniu.
Ekonomiści z Banku Ochrony Środowiska oceniają, że za sprawą niskiej bazy odniesienia sprzed roku ceny paliw wkrótce zaczną rosnąć, co będzie napędzać inflację. Ważniejsza jest jednak tzw. inflacja bazowa, nie obejmująca cen energii i żywności. W październiku, jak szacują ekonomiści (oficjalny odczyt ukaże się w połowie listopada), przyspieszyła ona do 2,5 proc. rok do roku z 2,4 proc. we wrześniu. Tak wysoka była poprzednio w kwietniu 2012 r.