Jak wynika z czwartkowych danych NBP, tzw. agregat M3, który obejmuje gotówkę w obiegu, a także depozyty bieżące w bankach i lokaty terminowe o zapadalności do dwóch lat, zwiększył się w marcu o 11,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 9,4 proc. w lutym. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści spodziewali się przeciętnie odczytu na poziomie 9,3 proc.
„Wzrost podaży pieniądza wynikał prawdopodobnie z rozpoczętego przez NBP skupu obligacji skarbowych, a także z wykorzystywania linii kredytowych przez przedsiębiorstwa” – skomentował Marcin Czaplicki, ekonomista z PKO BP.
Wpływ działań NBP na podaż pieniądza przejawia się wyraźnym (o 30 proc. w porównaniu do lutego i 18 proc. rok do roku) wzrostem wartości depozytów rządu w sektorze bankowym.
Największy wpływ na wzrost podaży pieniądza miał jednak skokowy przyrost wartości depozytów przedsiębiorstw niefinansowych. Zwiększyła się ona aż o 32 proc. rok do roku, po zwyżce o 20,4 proc. w lutym, najbardziej od lutego 2005 r. Zdaniem Czaplickiego, firmy, które mogły to jeszcze zrobić, antycypując problemy korzystały z dostępnych linii kredytowych. Świadczy o tym fakt, że dynamika kredytów dla przedsiębiorstw, która systematycznie malała od początku 2018 r., w marcu nieco przyspieszyła (wyniosła 3 proc. rok do roku po korekcie o wpływ zmian kursu złotego po 2,4 proc. w lutym).
- Firmy gromadziły gotówkę żeby przygotować się na załamanie przychodów. W tym celu likwidowały dłuższe depozyty i zaciągały kredyty, dopóki mają zdolności. Kto ma płynność, ten przetrwa – tłumaczy „Parkietowi” Karol Pogorzelski, ekonomista z ING Banku Śląskiego. Wartość depozytów terminowych przedsiębiorstw o zapadalności do dwóch lat zmniejszyła się w marcu (po korekcie o wpływ zmian kursowych) o 10,1 proc. rok do roku, po 1,7 proc. w lutym, najbardziej od końca 2017 r.