Tzw. szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) w sierpniu, opublikowany przez GUS we wtorek, okazał się minimalnie niższy od przeciętnych szacunków ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet".
Z wstępnych i przez to ograniczonych danych GUS wynika, że do spadku CPI, głównej miary inflacji w Polsce, przyczynił się przede wszystkim wolniejszy niż w lipcu wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych. Wyniósł 3,0 proc., po 3,9 proc. w lipcu i ponad 6 proc. jeszcze wiosną br.
W sierpniu wciąż taniały paliwa, ale wolniej niż w poprzednich miesiącach. Ich ceny spadły o 12,3 proc. rok do roku, po 16,1 proc. w lipcu i ponad 20 proc. w miesiącach wiosennych. Ten czynnik ograniczył więc skalę spadku inflacji.
Ekonomiści oceniają, że w sierpniu zmalała też tzw. inflacja bazowa, nie obejmująca cen energii i żywności, która od grudnia 2018 r. była w trendzie wzrostowym. W lipcu wyniosła już 4,3 proc. rok do roku, najwięcej od 20 lat.
„Spodziewamy się, że lipiec był lokalnym szczytem inflacji bazowej, a kolejne przyniosą jej stopniowy spadek. Obecnie prognozujemy, że na koniec roku inflacja bazowa obniży się w okolice 3 proc. rok do roku, a główny wskaźnik inflacji znajdzie się blisko celu NBP (2,5 proc.)" – napisał w komentarzu do wtorkowych danych Adam Antoniak, ekonomistka z banku Pekao. W jego ocenie w sierpniu inflacja bazowa zwolniła do 4,1 proc. rok do roku.