Polska gospodarka skurczy się w tym roku o 2,9 proc., a w przyszłym urośnie o 4,3 proc. – przewidują uczestnicy konkursu „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" na najlepszego analityka makroekonomicznego roku. Na początku lipca, gdy poprzednio zbieraliśmy ich prognozy, liczyli się ze spadkiem PKB w tym roku o 3,5 proc., po którym nastąpić miało odbicie o 4,1 proc. Aktualne oczekiwania są więc minimalnie bardziej optymistyczne.
Częściowo wynika to z tego, że lepszy, niż można było oczekiwać w lipcu, okazał się III kwartał. Ówczesne prognozy sugerowały, że PKB Polski w tym okresie spadnie o 4 proc. rok do roku. Obecne szacunki sugerują, że spadek wyniósł 3 proc. Tymczasem prognozy na IV kwartał są nieco gorsze, niż były w lipcu. Uczestnicy konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego spodziewają się obecnie, że polska gospodarka skurczy się w ostatnich trzech miesiącach roku o 2,5 proc. rok do roku zamiast o 2 proc.
Żółta strefa nie zmienia oczekiwań
Aktualną konkursową rundę prognostyczną zamknęliśmy 1 października. Choć już wtedy liczba wykrywanych zachorowań na koronawirusa w Polsce była w trendzie wzrostowym, to lawinowo zaczęło ich przybywać dopiero w kolejnych dniach. Czy to oznacza, że prognozy już należy zrewidować? – W naszym scenariuszu założyliśmy już II falę epidemii. Założyliśmy też, że będzie ona tłumiła wydatki konsumpcyjne z powodu obaw konsumentów lub w związku z antyepidemicznymi działaniami rządu – mówi „Parkietowi" Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. Stąd, jak tłumaczy, w jego scenariuszu IV kwartał będzie gorszy niż trzeci. „Wprowadzane obostrzenia, choć są uciążliwe dla firm i konsumentów, nie powinny mieć istotnego bezpośredniego przełożenia na PKB. Odbiją się na nastrojach, co pośrednio obniży aktywność gospodarczą. Nasza prognoza PKB na cały rok pozostaje jednak niezmieniona" – napisali z kolei w piątkowym raporcie ekonomiści z mBanku, komentując wprowadzenie przez rząd na terenie całego kraju tzw. żółtej strefy.