Na pierwszy rzut oka październikowy wynik przemysłu jest sporym rozczarowaniem. We wrześniu produkcja wzrosła aż o 5,9 proc. rok do roku, nieco bardziej niż w minionym miesiącu wzrosła też w lipcu i sierpniu.
Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści spodziewali się jednak takiego wyhamowania wzrostu produkcji. Takim oczekiwaniom sprzyjał niekorzystny układ kalendarza. Październik tego roku liczył o jeden dzień roboczy mniej niż w zeszłym roku, podczas gdy wrzesień miał o jeden dzień roboczy więcej niż 2019 r. Po korekcie danych o wpływ tego rodzaju czynników, produkcja w październiku wzrosła aż o 3,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 3,6 proc. we wrześniu. Lepszy pod tym względem był ostatnio listopad ub.r.
W stosunku do września produkcja przemysłowa w październiku wzrosła o 3,2 proc., a po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych o 1,6 proc. To wynik najlepszy od lipca. Ekonomiści z banku Pekao wyliczyli, że tym samym produkcja sprzedana przemysłu osiągnęła najwyższy poziom w historii. I niewiele brakuje, aby wróciła do trendu wzrostowego sprzed pandemii.
Kołem zamachowym całego sektora przemysłowego jest przetwórstwo, gdzie produkcja wzrosła w październiku o 1,7 proc. rok do roku (w ujęciu nieodsezonowanym). Ekonomiści podkreślają, że świadczy to o silnym popycie zagranicznym na wyroby polskiego przemysłu.