We wtorek po południu za euro trzeba było zapłacić nawet 4,56 zł, a za dolara nawet 3,72 zł. Przed południem waluty te kosztowały odpowiednio 4,48 zł i 3,66 zł. Poprzednio do tak gwałtownego osłabienia złotego doszło w piątek, 18 grudnia, gdy na rynku walutowym prawdopodobnie interweniował Narodowy Bank Polski. Bank centralny oficjalnie tego nie potwierdził, ale o interwencji otwarcie mówiło trzech członków Rady Polityki Pieniężnej. We wtorek NBP ponownie nie wydał żadnego komunikatu, choć w przeszłości interwencje komentował.
O tym, że za osłabieniem złotego stały lokalne czynniki, świadczy odmienne zachowanie innych walut regionu. Korona czeska we wtorek minimalnie zyskiwała na wartości wobec głównych walut, zaś forint węgierski minimalnie tracił wobec euro, a wobec dolara był stabilny. W rezultacie złoty po południu był względem korony o 1,5 proc. słabszy niż poprzedniego dnia.
Do gwałtownych zmian kursu złotego pod koniec roku przy ograniczonej płynności rynku mogą teoretycznie przyczyniać się także duże transakcje prywatnych podmiotów. Dilerzy walutowi jednego z dużych banków przyznają jednak, prosząc o zachowanie anonimowości, że do osłabienia złotego ponownie przyczynił się bank centralny.
Czemu miałoby to służyć? Jerzy Żyżyński, Eryk Łon i Rafal Sura – członkowie RPP, którzy komentowali interwencję sprzed ponad tygodnia – tłumaczyli, że słabszy złoty będzie wspierał ożywienie gospodarcze w Polsce m.in. poprzez zwiększenie rentowności eksportu. Rada już od czerwca sygnalizuje zresztą w swoich komunikatach, że na tle historycznym złoty w niewielkim stopniu osłabił się w reakcji na globalny kryzys wywołany przez pandemię oraz poluzowanie polityki pieniężnej przez NBP. To zaś w ocenie RPP może ograniczać tempo ożywienia gospodarczego. Wypowiedź Żyżyńskiego sugeruje jednak, że grudniowych interwencji na rynku walutowym zarząd NBP z Radą nie uzgadniał.
Wyjaśnienie interwencji chęcią wsparcia przez NBP eksportu budzi wśród ekonomistów wątpliwości. Od połowy roku polski sektor eksportowy radzi sobie bowiem zaskakująco dobrze. A dotychczasowe osłabienie złotego w grudniu nie jest wystarczające, aby istotnie pomóc eksporterom. Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska, szacował niedawno, że NBP musiałby podbić kurs euro trwale w pobliże 5 zł, aby osiągnąć istotne efekty makroekonomiczne.