Jak oszacował wstępnie GUS, PKB Polski w ujęciu realnym (tzn. w cenach stałych roku poprzedniego) zmalał o 2,8 proc., po wzroście o 4,5 proc. w 2019 r. To pierwszy i największy spadek tego wskaźnika od 1991 r., ale też wyraźnie mniejszy niż można się było obawiać wiosną.
Ankietowani przez „Parkiet" i „Rzeczpospolitą" pod koniec 2020 r. ekonomiści przeciętnie szacowali, że realny PKB zmalał o 3 proc. Wiosną dominowały jednak oceny, że aktywność w polskiej gospodarce spadnie o 4 proc., a nie brakowało też prognoz, że recesja będzie jeszcze głębsza. Organizacja ds. Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w czerwcu przewidywała, że PKB Polski załamie się o 7,4 proc. i to przy założeniu, że nie dojdzie do nawrotu pandemii. W scenariuszu z drugą falą COVID-19 spadek PKB miał sięgnąć 9,5 proc.
Na tle innych państw Europy, które opublikowały już wstępne dane za 2020 r., recesja w Polsce była bardzo płytka. W Niemczech PKB zmalał o 5 proc., we Francji o 8,3 proc., a w Hiszpanii aż o 11 proc. Z drugiej strony, Polska przed pandemią rozwijała się szybciej niż kraje strefy euro. Biorąc pod uwagę to, o ile niższy był PKB w 2020 r. od poziomu, którego można byłoby oczekiwać, gdyby nie wybuch pandemii, Polska nie była na kryzys bardziej odporna niż Niemcy. W obu krajach PKB odchylił się od przedpandemicznych prognoz o około 6 pkt proc. We Francji to niemal 10 pkt proc., a w Hiszpanii niemal 13 pkt proc.