Prof. Marek Kośny: Nadmiar zaufania do państwa może szkodzić

#PROSTOZPARKIETU. Prof. Marek Kośny: wiara w to, że państwo nam pomoże, zmniejsza naszą skłonność do oszczędzania

Publikacja: 06.10.2021 21:15

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu programu „Prosto z parkietu” był dr hab. Marek Koś

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu programu „Prosto z parkietu” był dr hab. Marek Kośny, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Foto: parkiet.com

O oszczędzaniu na emeryturę mówi się dzisiaj głównie w kontekście pracowniczych planów kapitałowych. Nowy program był bardzo pozytywnie oceniany przez ekspertów, tymczasem nie zdobył jak dotąd popularności. Do PPK wszyscy pracownicy są zapisywani automatycznie, ale większość korzysta z opcji wypisania się. I tak partycypacja w programie nie sięga nawet 30 proc. Dlaczego tak się stało?

Wydaje mi się, że można to sprowadzić do swego rodzaju ogólnej niechęci do państwa. Niska partycypacja w PPK to swego rodzaju wotum nieufności obywateli wobec administracji. Cieniem na PPK kładzie się w dalszym ciągu to, co stało się z OFE. Ale warto też przyjrzeć się różnicom w partycypacji między różnymi grupami pracowników. Widać taką prawidłowość, że w największych przedsiębiorstwach stopa partycypacji przekracza 40 proc., a im mniejsze przedsiębiorstwo, tym ta stopa niższa. Najniższe stopy odnotowaliśmy jednak w instytucjach publicznych, które przystąpiły do programu w ostatnim etapie. Tam ta stopa była poniżej 20 proc. To wyraźny sygnał braku zaufania obywateli do państwa.

Teza, że fiasko PPK jest wyrazem braku zaufania do państwa, kontrastuje z wnioskami artykułu, który pan niedawno opublikował. W świetle tego artykułu poziom dobrowolnych oszczędności na emeryturę jest zbyt niski właśnie dlatego, że zanadto ufamy państwu.

Tak, ale artykuł, który napisałem wraz z Radosławem Kurachem i Pawłem Kuśmierczykiem, dotyczy innego rodzaju zaufania. W przypadku PPK chodzi o brak bardzo dosłownie rozumianego zaufania. W opinii części obywateli państwo ich oszukało, zabierając środki z OFE, więc teraz nie ufają mu jako powiernikowi oszczędności na emeryturę. My analizowaliśmy tzw. głębokie zaufanie, którego często sobie nie uświadamiamy. I ten rodzaj zaufania ma inny wpływ na decyzje dotyczące oszczędzania.

Głębokie zaufanie to przekonanie, że państwo pomoże obywatelom, którzy z jakiegoś powodu stracą środki do życia, że nie pozwoli im umrzeć z głodu?

Tak. To właśnie był przedmiot naszego badania. Pytaliśmy o to, kto powinien pomóc nam w sytuacji, gdy dzieje się coś, nad czym nie potrafimy zapanować, gdy spotyka nas jakieś indywidualne nieszczęście. Większość osób zadeklarowała, że takim podmiotem jest państwo. Przyczyn tego stanu rzeczy jest zapewne wiele. Ogólnie można jednak powiedzieć, że żyjemy w świecie, w którym państwo wzięło na siebie rolę takiej omnipotentnej instytucji. Nasi respondenci właściwie nie pamiętają czasów, gdy np. nie istniały emerytury, nie istniał system wsparcia osób bezrobotnych itp. Większość z nas w razie problemów, od których nie jesteśmy ubezpieczeni, zwraca się do instytucji publicznych.

W takich badaniach, jak np. Eurobarometr, zawsze wychodzi, że Polacy mają znacznie mniej zaufania do instytucji publicznych niż większość Europejczyków. Rozumiem jednak, że to znów nie jest to głębokie zaufanie?

W tego rodzaju badaniach o zaufanie do państwa pyta się wprost. Polacy mają niski poziom tzw. uogólnionego zaufania, zarówno do instytucji państwowych, jak i do innych osób. Nie jesteśmy może w skali UE ewenementem, ale na pewno jest z tym u nas gorzej niż na północy czy zachodzie Europy. Ten rodzaj zaufania jest często powiązany z sytuacją polityczną. Jeśli ktoś np. nie akceptuje danego rządu, to jego deklarowane zaufanie do państwa będzie niskie. W naszym badaniu zaufanie to wiara, że to państwo jest podmiotem odpowiedzialnym za to, żeby nas wspomóc.

Potwierdza się więc przekonanie liberałów, że zbyt rozbudowane państwo – tzw. państwo dobrobytu – osłabia naszą indywidualną zapobiegliwość?

Tak. Ale podkreślam, że to zjawisko nie ogranicza się do Polski. To badanie prowadziliśmy w kraju, ale inspiracją do niego było moje wcześniejsze badanie, które sugerowało, że ludzie dostosowują swoje zachowanie do tego, jaki jest model państwa, w którym żyją. Na przykład w Niemczech odsetek osób, które nie otrzymują żadnego rynkowego dochodu, wynosi około 20 proc., a odsetek osób, które w ogóle nie mają dochodów, to zaledwie kilka procent. W USA brak dochodu rynkowego wykazuje kilka procent mieszkańców i mniej więcej tak samo jest, gdy uwzględni się transfery. Gdy ludzie wiedzą, że nie mogą liczyć na wsparcie państwa, muszą radzić sobie sami.

Jaki jest konkretnie wpływ tego głębokiego zaufania do państwa na naszą skłonność do oszczędzania na emeryturę?

Nasze badanie nie pozwala powiedzieć nic więcej poza tym, że ten wpływ jest negatywny i istotny statystycznie. Ale o ile zaufanie do państwa jest uniwersalne, tzn. występuje niezależnie od poziomu wykształcenia, dochodu itp., o tyle skutki są odmienne w różnych grupach. Wyraźnie widać, że o ile wśród osób lepiej wykształconych i zamożniejszych związek między głębokim zaufaniem do państwa a skłonnością do oszczędzania na emeryturę praktycznie nie istnieje, o tyle wśród osób gorzej wykształconych i uboższych jest silny. W tym przypadku większe zaufanie do państwa powoduje mniejszą skłonność do oszczędzania.

Jakie są praktyczne implikacje tych wyników? Jak zachęcać ludzi do dobrowolnego oszczędzania na emeryturę, jeśli ta skłonność może być obniżana przez coś, co nie do końca sobie uświadamiamy?

Na pierwszy rzut oka, wniosek z naszych badań jest pesymistyczny: jeśli chcemy, aby ludzie więcej oszczędzali, musimy pokazać, że państwo może zawieść, że nie jest tak omnipotentne, jak sądzimy. Ale można też wyciągnąć mniej nihilistyczny wniosek. Pokazaliśmy, że zaufanie do państwa jest powszechne, ale nie zawsze ma negatywne konsekwencje. Kluczową zmienną wydaje się tu wykształcenie. Można więc powiedzieć, że nie niszcząc zaufania do państwa – co miałoby dramatyczne skutki – można skłonić ludzi do oszczędzania np. edukując ludzi. Chodzi zarówno o edukację ogólną, jak i finansową, ekonomiczną.

Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej
Gospodarka krajowa
NBP: Aktywa rezerwowe wzrosły o 21 proc. rdr w listopadzie