Marazm na europejskich parkietach postępuje. W średnim terminie wygląda to tak, jakby ktoś wyciągnął wtyczkę z kontaktu i zamiast dynamicznych ujęć, widać jedynie wyblakły obraz. W Londynie czas się zatrzymał – FTSE250 od czterech tygodni zamyka się ze średnim wynikiem -0,025 proc. Na kreskach widać płaską linię, która może przypominać koniec żywota. Z byków uszło powietrze i bez wyraźnego wstrząsu na rynkach, ciężko będzie poruszyć to zombie. Sygnałów dla GPW nie widać także na Deutsche Boerse. DAX utknął w konsolidacji, może nieco bardziej rozchwianej, ale to wciąż struktura o mało interesujących właściwościach dla inwestorów. Było płasko, jest płasko i może tak pozostać. Ostatnie wzrosty na Wall Street nie pobudziły do zwyżki europejskich indeksów. Pytanie, jak rozwinie się scenariusz dla DJIA, gdzie widać gwiazdę wieczorną i naruszony trend wzrostowy? Mocne dane z USA odwróciły trend na rynku walutowym. Oberwało się złotemu, który względem dolara wyraźnie osłabł. Na tygodniowym USDPLN widać podwójne dno z młotkiem doji, a na RSI formację oG&R. Teoretycznie jest to zaproszenie do zmiany trendu, co znów pasuje do giełdowej układanki z WIG20 w roli głównej. Jak na razie indeks jest poniżej klina, którego podstawa w strefie 2,5k ma prawo ściągać rynek na południe. Niemniej jednak po sześciu miesiącach giełdowych perturbacji, benchmark jest na tych samych poziomach co w marcu 2025 r. Jest to lepszy wynik niż w przypadku np. CAC40, ale czy tak wygląda hossa?