Po schłodzeniu nastrojów, jakie widzieliśmy na warszawskim parkiecie w środę, w czwartek znów nieco powiało optymizmem. Na ten optymizm też jednak trzeba było trochę poczekać, a i efekt końcowy nieco rozczarował.Początek notowań był dość niemrawy. WIG20 zaczął je nieznacznie pod kreską. Później nasz rynek przeszedł w tryb przeciągania liny między popytem a podażą. Indeks 20 największych spółek czy też wskaźnik szerokiego rynku WIG oscylowały przy poziomie zamknięcia ze środy. To powodowało, że próbę pobicia przez WIG historycznego rekordu znów trzeba było odłożyć na później.
Zachowanie naszego rynku kontrastowało nieco z tym, co się działo chociażby na parkiecie niemieckim. Tam większych fajerwerków też co prawda nie było, ale mimo wszystko DAX utrzymywał się około 0,5 proc. nad kreską. W drugiej części dnia i na naszym rynku powiało jednak nieco optymizmem, chociaż i to nie był jeszcze koniec emocji.
Najpierw mieliśmy próby ataku byków. Były one na tyle skuteczne, że wyprowadziły indeks WIG20 ponad 0,5 proc. nad kreską. Wspierane to było m.in. słabszym dolarem, który tracił po publikacji danych z amerykańskiego rynku pracy. Problem jednak w tym, że nasz rynek też musiał mierzyć się z wewnętrznymi kłopotami. Dla indeksu WIG20 największym z nich była słabość akcji Allegro. Firma opublikowała wyniki za III kwartał. Te co prawda okazały się lepsze od prognoz, ale rozczarowaniem okazały się prognozy na koniec roku. Na ostatniej prostej WIG20 wykonał więc kolejny zwrot i do końca dnia nie było pewne, jak zakończy sesję. Ostatecznie zamknął dzień 0,07 proc. pod kreską. Tym razem lepiej poradził sobie mWIG40, który czwartkową sesję zamknął 0,7 proc. nad kreską. sWIG80 był natomiast 0,1 proc. na minusie. Obroty na całym rynku wyniosły prawie 1,6 mld zł, co jak na nasze warunki jest naprawdę dobrym wynikiem i świadczyć może o tym, że to zagranica znów jest aktywniejsza w Warszawie. Na razie WIG20 i WIG złapały lekką zadyszkę. W średnim i długim terminie więcej argumentów nadal mają byki.