Wczoraj przewaga podaży była widoczna po obu stronach Atlantyku. Najpierw spadły notowania na rynkach europejskich, a później wyprzedaż przeniosła się na Wall Street. Indeks S&P 500 stracił blisko 1,2 proc., a technologiczny Nasdaq prawie 1,8 proc. Amerykańskie indeksy wyraźnie pogłębiły więc wielomiesięczne minima, utrwalając wcześniejsze sygnały trendu spadkowego. Jak zauważają w komentarzach analitycy, inwestorom nie wystarczają ani dobre dane gospodarcze (jak wczorajsze o amerykańskim PKB), ani „dowożenie” wyników przez największe spółki (o spadkach przesądzają słabsze oczekiwania co do przyszłości). Co bardzo cieszy, w takim otoczeniu znów świetnie spisał się nasz WIG20, który poszedł w górę o 1,2 proc. i po kilku sesjach przerwy zamknął się powyżej 2100 pkt. Dla WIG20 celem na dziś jest pułap 2150 pkt, jednak oczekiwania co do startu notowań na globalnych rynkach są mieszane. Z rana rosły rynki azjatyckie i futures na indeksy zachodnie, lecz wykresy wyraźnie pokazują obrany ostatnio kierunek.
Ulga na koniec bardzo trudnego tygodnia?
Kamil Cisowski, DI Xelion
Czwartkowa sesja okazała się zgodnie z porannymi wskazaniami kontraktów futures kolejnym dniem spadków na głównych światowych rynkach akcji. Spośród ważniejszych europejskich na plusie zamknął się wyłącznie Mediolan – FTSE MiB zyskało 0.29%. Pozostałe główne indeksy traciły od -0,24% (IBEX) do -1,08% (DAX). Europejski Bank Centralny zgodnie z oczekiwaniami utrzymał stopy procentowe bez zmian, ale nie wsparło to indeksów w najmniejszym stopniu. Kurs EURUSD znajdował się pod presją, ale odrobił dzienne straty w godzinach wieczornych.