Po świetnym początku tygodnia na warszawskiej giełdzie, który zawdzięczaliśmy głównie wynikom wyborów parlamentarnych w Polsce, przyszedł czas na schłodzenie nastrojów. Widzieliśmy to już podczas wczorajszych notowań, kiedy to WIG20 stracił ponad 1,1 proc. Dzisiaj obserwujemy kontynuację tego ruchu.
Od początku dnia na warszawskim parkiecie przeważa kolor czerwony. Po godzinie handlu indeks największych firm naszego parkietu był już ponad 1 proc. pod kreską i tym samym zjechał poniżej poziomu 2100 pkt.
Na warszawskiej giełdzie, tak jak i na rynku walutowy, lokalny optymizm, zaczyna przegrywać z globalnymi ryzykami. Wczoraj przecenę widzieliśmy chociaż na Wall Street. Indeks S&P 500 stracił 1,3 proc. zaś Nasdaq spadł aż o 1,6 proc. Inwestorów znów straszą rosnące rentowności amerykańskich obligacji, ale także i niestabilna sytuacja na Bliskim Wschodzie. W Stanach Zjednoczonych trwa dodatkowo sezon wynikowy. - Najpoważniejszym problemem pozostaje jednak w naszej ocenie kontynuacja wyprzedaży amerykańskich obligacji skarbowych – 2-latki kwotowane są przy rentowności 5,25 proc., a 10-latki 4,96 proc., więc atak na barierę 5 proc. ponownie wydaje się niemal przesądzony - wskazuje Kamil Cisowski, analityk DI Xelion.
Czytaj więcej
Rentowność 30-letnich obligacji skarbowych przekracza 5 proc., oprocentowanie 30-letnich kredytów hipotecznych sięga 8 proc., spada liczba wniosków o kredyty hipoteczne.
Jakby tego było mało, kolor czerwony pojawiły się także na rynkach azjatyckich. Nikkei 225 spadł o 1,9 proc. Podobną zniżkę zaliczył Kospi. Jeszcze gorzej prezentował się Hang Seng, który przed końcem notowań tracił 2,4 proc. W Azji przeszkadzały przede wszystkim słabe dane z chińskiego rynku nieruchomości.