Sierpień przerwał udany okres warszawskim inwestorom, jednak pierwsza sesja września wlała pewnie nieco nadziei na kontynuację trendu wzrostowego. Ostatnie dni zeszłego miesiąca upłynęły pod znakiem próby wybicia powyżej 2050 pkt. Podobną walkę stoczył WIG20 również w piątek i trzeba przyznać, że zwyżka o prawie 1,2 proc. na tle przeciętnych wyników indeksów zagranicznych może robić wrażenie. Warto jednak przypomnieć, że dzień wcześniej to WIG20 odstawał in minus od tego, co prezentowały główne europejskie czy amerykańskie indeksy. Podstawą solidnej piątkowej zwyżki WIG20 było ponad 3,3-proc. umocnienie KGHM, a także zwyżki Kruka, JSW, PZU czy Santandera. Banki nie podążały jednak w tym samym kierunku, bo z kolei Alior zamykał tabelę krajowych blue chips. Indeksy małych i średnich spółek były jakby poza główną sceną – na koniec dnia mWIG40 tracił 0,19 proc., a sWIG80 rósł o 0,85 proc. Co do samego WIG20, to tylko w pierwszych kilkunastu minutach handlu świecił na czerwono. Kolejne godziny przynosiły stopniowe umocnienie, aż do 2055 pkt, gdzie wypadło dzienne maksimum. Piątkowa sesja nie różniła się wiele od poprzednich i to może sprawić kupującym problemy kolejnego dnia. Tym bardziej że trudno oczekiwać od WIG20, by rósł wbrew sytuacji na rynkach zagranicznych. Niemiecki DAX finiszował w piątek ze spadkiem o 0,5 proc., a francuski CAC40 tracił 0,2 proc. Sesja przy Wall Street zaczęła się bez fajerwerków. Na rynku obligacji doszło do wyraźnego wzrostu rentowności papierów dziesięcioletnich (o 9 pkt baz.), co zwykle nie jest dobrym sygnałem dla rynku akcji.