Z początku środowa sesja nie zapowiadała nic dobrego, ale ostatecznie kupujący mogą być z siebie zadowoleni. Z rana poznaliśmy odczyty PMI z głównych europejskich gospodarek, które o dziwo nie podkopały poprawy nastrojów na rynkach po całkiem niezłej sesji w Azji. Choć odczyty z Niemiec czy Francji były dużo słabsze od oczekiwań, to tamtejsze indeksy akcji nie dawały po sobie nic złego poznać. WIG20 z kolei pierwsze godziny środowej sesji spędził, balansując wokół 2000 pkt i początkowo wydawało się, że na nic więcej sprzedających nie stać. Dokładnie w połowie sesji przeprowadzili oni jednak atak, który sprowadził WIG20 do 1990 pkt, a zatem najniżej w obecnie trwającym ruchu spadkowym. Spadkiem o około 0,5 proc. WIG20 sporo odstawał od innych europejskich indeksów, dlatego zawahanie kupujących trwało krótko. Druga część sesji w przeważającej części przebiegała pod znakiem odrabiania strat, zaś w ostatniej godzinie handlu WIG20 walczył już o zasięg wzrostu. Ostatecznie nie był on duży i sięgnął ledwie 0,14 proc. Oznaczało to finał na poziomie 2012 pkt, a zatem kolejny raz udało się obronić okrągły poziom. Końcowy wynik z pozoru nie robi większego wrażenia, ale pokaźnej długości dolny cień pod białą świecą dzienną to mocny argument kupujących przed czwartkową sesją. Drugim mogą być solidne wyniki sesji za oceanem, na które po pierwszych godzinach handlu przy Wall Street były spore szanse – S&P 500 zyskiwał 0,9 proc., a Nasdaq 1,45 proc.
Wracając do krajowych indeksów, warto zestawić zachowanie WIG20 z kursem waluty. W południe złoty nagle zaczął dość sporo tracić na wartości do dolara, co zbiegło się też z osłabieniem euro do amerykańskiej waluty. Potem jednak kursy walut wróciły do punktu wyjścia, co także było pomocne dla WIG20. Dla indeksów drugiej oraz trzeciej linii spółek nie było to aż tak istotne, a środową sesję kończyły małymi zniżkami.