Okazuje się, że seria sześciu wzrostowych sesji została przerwana w środę tylko na chwilę. Ponownie bez większego wsparcia zagranicznego polskie indeksy zyskiwały i znów było to skorelowane z umocnieniem złotego. Do takiego zachowania polskich akcji inwestorzy raczej nie są przyzwyczajeni. Zazwyczaj rodzime spółki tracą mocniej przy pogorszeniu koniunktury na światowych rynkach, a następnie mają kłopoty z utrzymaniem tempa odrabiania strat.
Tym razem WIG20 świecił na zielono niemal od pierwszych minut. Indeks dużych spółek bardzo szybko poradził sobie z pułapem 1900 pkt, który nie dawał za wygraną w dwóch poprzednich dniach. Inwestorzy niewiele sobie też robili z sygnałów ostrzegawczych, jakie wówczas zostały wysłane. Walka dwóch głównych sił rynkowych została rozegrana w błyskawicznym tempie i już pod koniec pierwszej godziny handlu WIG20 przekraczał 1925 pkt, osiągając pułapy najwyższe od pierwszych dni lutego. Co ważne, zwyżki były napędzane niemal przez komplet dużych spółek. W czasie gdy WIG20 zyskiwał grubo ponad 1 proc., główne europejskie indeksy poruszały się niemrawo, niekiedy zniżkując. Nastroje na GPW nieco więc osłabły, choć przez długi okres WIG20 i WIG znajdowały się na czele indeksów Starego Kontynentu. W kolejnych godzinach handlu z indeksu krajowych blue chips powietrze nieco uszło, ale do końca sesji kupującym udało się zachować dużą część wcześniejszego dorobku. Ostatecznie WIG20 finiszował na poziomie 1911 pkt, co oznaczało wzrost o 0,75 proc. To bardzo dobry wynik, zważywszy, że francuski CAC40 czy niemiecki DAX świeciły na czerwono. Od niewielkiej przeceny zaczął się też handel na Wall Street.
– Rozdanie na GPW sprowadziło się do porannej zwyżki, która wyczerpała się jeszcze w pierwszej godzinie i siedmiu godzin pilnowania wyniku – komentował Adam Stańczak z DM BOŚ. Jak zauważył, WIG20 napotkał na opór w asyście sygnałów wykupienia, ale jest pchany na północ mocniejszym złotym i słabszym dolarem. – Korelacja z walutą równoważy spadki cen surowców i przeceny na rynkach bazowych. Stale warto jednak liczyć się z ryzykiem korekty, która jawi się jako oczekiwana, ale na dziś trudna do zmaterializowania – twierdzi Stańczak.
Co ciekawe, WIG20 znów był najsilniejszym indeksem na GPW, a notowaniom dużych spółek z pewnością sprzyjał umacniający się wyraźnie do dolara złoty. Jak może wyglądać finalna sesja tygodnia? Na wykresie dziennym znów wyrysował się długi górny cień, który jest sygnałem ostrzegawczym. Do tego główne rynki akcji już łapią zadyszkę.
Na krajowym rynku obligacji doszło do niewielkich spadków rentowności, czyli wzrostów cen.