Kolejny szalony dzień na warszawskiej giełdzie. W ostatnich dniach inwestorzy w zasadzie mogli się już do tego typu wydarzeń przyzwyczaić. Tym razem rozgrywany był scenariusz mocnego otwarcia notowań z późniejszym dynamicznym zjazdem.
Pierwsze minuty notowań to był prawdziwy popis byków. WIG20 już w pierwszej godzinie notowań zyskiwał prawie 2,5 proc. Doświadczenia ostatnich dni kazały jednak zachować czujność. Ta się przydała, bo po godzinie ze wzrostów nie zostało już praktycznie nic. Mało tego: podaż zaczęła coraz mocniej dociskać. Zanim się obejrzeliśmy WIG20 był już pod kreską. Początkowo byki próbowały stawiać jeszcze jakiś opór, ale nie miały zbyt wielu argumentów. Sytuacja geopolityczna pozostaje napięta, a dodatkowo we wtorek kolor czerwony mocno świecił również na innych europejskich rynkach. Po południu niemiecki DAX tracił około 3 proc. Trzęsienie ziemi przeżywali z kolei inwestorzy na Węgrzech. Tamtejszy BUX tracił nawet ponad 10 proc.
Spadkowy początek notowań na Wall Street był ostatecznym argumentem dla niedźwiedzi na GPW. WIG20 na ostatniej prostej tracił już ponad 1 proc., a ostatecznie spadł 1,6 proc. i nadal znajduje się powyżej 2000 pkt. Słabo prezentowały się przede wszystkim banki. Akcje Pekao straciły ponad 9 proc., PKO BP – 6,5 proc., Santander Bank Polska zaś – ponad 5 proc.
Mocna przecena dotknęła we wtorek także segmentu średnich spółek. mWIG40 spadł aż 2,9 proc., sWIG80 stracił 0,8 proc.