Pierwsza spółka buduje luksusowe domy i jest liderem w tym segmencie, druga zaś zajmuje się handlem detalicznym. Notowania Toll Brothers szły w górę 11 proc. Drożały też akcje komputerowej firmy VeriSign, gdyż kupno tych walorów zalecili analitycy Credit Suisse. Uwagę inwestorów absorbowało posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku amerykańskiego banku centralnego. Spodziewali się potwierdzenia oczekiwań co do lepszej dynamiki gospodarki, niż Fed prognozował wcześniej.
Na parkietach europejskich indeksy też rosły, a główną siłą napędową były firmy energetyczne, gdyż lepsze od oczekiwanych wyniki finansowe niemieckiego koncernu E.ON okazały się istotniejsze dla graczy, niż wpadka holenderskiej ING Groep, która rozczarowała analityków i inwestorów. Indeks Dow Jones Stoxx 600, który wcześniej tracił 0,8 proc., wybił się wówczas nad kreskę 0,3 proc. Wśród taniejących firm była spożywcza spółka Nestle, której zysk obniżył się po raz pierwszy od sześciu lat.
Jim Reid, strateg rynku akcji w Deutsche Banku, uważa, że w Europie mamy do czynienia z rajdem na niedźwiedzim rynku, a do końca roku "sześćsetka" straci 7 proc., co jest bardziej optymistyczną prognozą niż wcześniejsza jego autorstwa. Na koniec dnia DJ Stoxx 600 miał na plusie 1 proc. W regionie Azja-Pacyfik wskaźnik MSCI stracił w środę 1,4 proc. Mocna przecena dotknęła rynek chiński, gdzie Shanghai Composite Index spadł 4,7 proc. W Hongkongu wskaźnik Hang Seng poszedł w dół o 3 proc. Spadek notowań firm chińskich spowodowała opinia ministerstywa handlu stwierdzająca, iż wysiłki zmierzające do zwiększenia popytu wewnętrznego nie są w stanie zrekompensować mniejszego eksportu.
Ropa naftowa w środę drożała, mimo większego niż prognozowano wzrostu zapasów w USA. O 17 naszego czasu w Nowym Jorku kosztowała 71,10 USD (+1,6 USD), w Londynie zaś 72,92 dolara (+0,47 USD). Międzynarodowa Agencja Energii podniosła swoją prognozę popytu na ten surowiec na ten rok i następny. Liczy na przyspieszenie aktywności gospodarczej w Chinach. W 2010 roku świat dziennie będzie potrzebował 85,25 miliona baryłek. Rano naszego czasu w Nowym Jorku miedź w kontraktach wrześniowych drożała 0,3 proc., do 2,7435 dolara za funt.
Trzymiesięczne kontrakty w Londynie taniały 0,2 proc., do 6026 USD za tonę. W ciągu dnia spodziewano się spadków, gdyż w strefie euro nieoczekiwanie zmniejszyła się produkcja przemysłowa. Tymczasem o 17 naszego czasu metal ten kosztował 6110 dolarów (+71 USD). Analitycy GFMS prognozują, że jeszcze przed końcem lata cena miedzi może spaść nawet do 5000 dolarów, ale w IV?kwartale notowania mają szanse wzrosnąć do 6500 USD lub bardziej.