Dopiero końcówka notowań przyniosła spadki spowodowane słabym otwarciem amerykańskiego rynku. Powodem zmiany nastrojów był słaby odczyt indeksu Chicaco PMI, który wskazuje na kurczenie się gospodarki zamiast oczekiwanego wzrostu PKB.

Większość największych spółek na GPW pozostaje w konsolidacjach, a zmiany cen z dnia na dzień są w znacznej mierze przypadkowe. Takie zachowanie warszawskiego parkietu wpisuje się w notowania giełd rozwiniętych, gdzie również mamy do czynienia z uspokojeniem notowań. W nieco dłuższym horyzoncie takie zachowanie należy uznać za bardzo mocne. W czasie wzrostów trwających od lipca, wszystko, co udało się osiągnąć stronie podażowej, to występujące co jakiś czas konsolidacje, po których giełda wraca do trendu wzrostowego. Jeśli do tego dołożymy słabą sezonowość, to rynek tym bardziej wykazuje się znaczącą siłą. Jeśli chodzi o reakcje rynku na dane makroekonomiczne, to w moim odczuciu panuje delikatna równowaga pomiędzy obawami o trwałość ożywienia gospodarczego, z którym mamy do czynienia, a groźbą zaostrzenia polityki pieniężnej i fiskalnej wynikającego z polepszenia sytuacji gospodarczej. Należy przy tym zaznaczyć, że jest szansa na zachowanie takiej równowagi w średnim horyzoncie.

Z jednej strony mamy pozytywne informacje, takie jak lepsze dane z rynku pracy w Niemczech. Podobnie odczyty indeksu Ifo wskazują na poprawę sytuacji gospodarczej u naszych zachodnich sąsiadów. Indeksy rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych wskazują na kolejny spory wzrost cen miesiąc do miesiąca. W Polsce dynamika produkcji w ujęciu rok do roku oscyluje wokół zera, a lekko, ale jednak rosną. Wszystkie te dane pokazują stopniową poprawę sytuacji makroekonomicznej. Ciekawie wygląda również wzrost podaży pieniądza M1 w Chinach, z jakim mamy do czynienia od początku tego roku. Historycznie zmiany tego agregatu miały duże przełożenie na wskaźnik inflacji CPI.

Jeśli historia i tym razem się powtórzy, to w przyszłym roku będziemy mieli do czynienia z zaostrzeniem polityki pieniężnej w Chinach. Jednocześnie mamy również dane świadczące o względnie słabym tempie poprawy sytuacji, co pokazały z kolei choćby wczorajsze dane. Wszystko to razem tworzy, moim zdaniem, odpowiednią mieszankę strachu i niepewności, która pozwala utrzymywać zwyżki w średnim terminie. Dopiero przekroczenie punktu równowagi (powrót do głębokiej recesji albo zbyt szybki wzrost gospodarek i co za tym idzie stóp procentowych) wywoła większe spadki notowań. W krótkim terminie sądzę, że korekta może się jeszcze pogłębić, a pierwszy tydzień października może się okazać dogodną okazją do kupna akcji.