Indeks WIG20 urósł na zamknięcie 3,33 proc. i zakończył dzień na magicznym poziomie czterech dwójek - 2222 pkt. Na wartości zyskały wszystkie firmy z portfela krajowych blue chips. Trochę gorzej, ale również nieźle wypadły mniejsze spółki. Benchmarki mWIG40 i sWIG80 finiszowały z wynikiem +1,03 proc. oraz +0,89 proc.
Tak to na giełdzie bywa, że to, czego wszyscy się spodziewają, zwykle nigdy nie nadchodzi. Długo wyczekiwana przez inwestorów korekta ograniczyła się zaledwie do piątkowych spadków. Już w poniedziałek inwestorzy wykorzystali okazję i ruszyli do zakupów.
Wtorek przyniósł pokaźną kontynuację nieśmiałych zwyżek z początku tygodnia. Warto jednak przyhamować na moment optymizm i zwrócić uwagę, że z technicznego punktu widzenia sytuacja wciąż jest nierozstrzygnięta. WIG20 znajduje się w stopniowo zwężającym się kanale 2100-2300 pkt. Od kierunku ewentualnego wybicia będzie zależał dalszy los giełdowych indeksów. Wydaje się, że w chwili obecnej bardziej prawdopodobne jest wybicie górą.
Wtorkowym wzrostom na giełdzie towarzyszyły zwyżki na większości europejskich parkietów. Duże wsparcie GPW zyskała również ze strony drożejących surowców. Wczoraj wyraźnie rosły notowania ropy oraz miedzi, co pomogło między innymi krajowym spółkom paliwowym oraz KGHM.Szukając fundamentalnego uzasadnienia dla wczorajszych zwyżek, należałoby właściwie odpowiedzieć nie na pytanie, z jakiego powodu umacniały się indeksy, ale wbrew czemu. Opublikowane wczoraj dane makro nie były szczególnie optymistyczne i aż dziw, że nie spowodowały wzrostu awersji do ryzyka i ucieczki kapitału od akcji.
Dane o zmianie produkcji przemysłowej w Wielkiej Brytanii okazały się wyraźnie gorsze od oczekiwań i opiewały na -2,5 proc. w ujęciu miesięcznym. Skurczyła się również produkcja na bliższych nam Węgrzech - w ujęciu rocznym spadek wyniósł 19,9 proc.