Po tym, jak dane o aktywności w rejonie Nowego Jorku (opublikowane w poniedziałek) okazały się słabsze od oczekiwań, inwestorzy mogli obawiać się podobnego scenariusza w przypadku wskaźnika Philadelphia Fed, który obniżył się już w miniony miesiącu.
Po bardzo słabych danych z rynku nieruchomości i nienajlepszym raporcie o produkcji, słabe dane z rejonu Filadelfii mogłyby przesądzić o spadkowym kierunku na rynkach akcji i EURUSD, zwłaszcza, że w tym tygodniu nie ma już istotnych figur makroekonomicznych. Tymczasem indeks pozytywnie zaskoczył wzrostem z 11,5 do 16 pkt., wartości najwyższej od czerwca 2007 roku. Również wtedy nieco lepszy odczyt (17,3 pkt.) był jednorazowym odchyleniem, zaś wartości konsekwentnie powyżej 15 pkt. ostatni raz oglądaliśmy w 2005 roku. Indeks jest zatem całkiem mocnym argumentem w rękach optymistów, co do perspektyw ożywienia.
Jeśli chodzi o sytuację w notowaniach kontraktów S&P500, spadek poniżej linii 1100 pkt. nastąpił jeszcze przed publikacją danych (a po otwarciu rynku kasowego). To negatywny sygnał, choć nie przesądzający jeszcze o kierunku spadkowym. Takim sygnałem byłoby pokonanie krótkoterminowego wsparcia na poziomie 1082 pkt. To oznacza, że ostatni dzień handlu na GPW w tym tygodniu może przynieść wyhamowanie spadków.
Umiarkowanie optymistyczny po zakończeniu dwudniowego posiedzenia jest Bank Japonii. Przedstawiciele banku uważają, iż bazowym scenariuszem jest umiarkowane ożywienie w japońskiej gospodarce, a bardziej wyraźnej poprawy sytuacji ekonomicznej można spodziewać się w końcówce 2010 roku.
Umiarkowany optymizm Banku nie oznacza jednak kroku ku wyższym stopom procentowym w najbliższym czasie po tym, jak miesiąc temu Bank zapowiedział wygaszenie niektórych programów płynnościowych. Bank zapowiedział pozostawienie akomodacyjnej polityki pieniężnej w celu wsparcia ożywienia, zaś rynek oczekuje pozostawienia podstawowej stopy procentowej na poziomie 0,1% przez cały 2010 rok.