Giełda nie chce dynamicznie rosnąć, spadać dynamicznie tym bardziej. Zawsze schłodzenie szybkich wskaźników technicznych (tak jak w poniedziałek) powoduje mobilizację popytu i utworzenie nowej lokalnej górki, po której następuje ponowne schłodzenie nastrojów.
Warto jednak odnotować, że 12 stycznia mieliśmy do czynienia z sygnałem sprzedaży wygenerowanym przez amerykański wskaźnik zmienności VIX. Jest to sygnał opisany przez analityka technicznego Roberta D. McHugh Jr. Następuje wówczas, kiedy indeks VIX wypada dołem ze wstęgi Bollingera, a następnie do niej powraca. Spadek indeksu VIX, czyli spadek kosztu zabezpieczenia aktywów opcjami put, oznacza spadek poziomu strachu inwestorów. Spadek strachu poniżej dwóch odchyleń standardowych oznacza zbyt duży spadek strachu.
Przez ostatnie dwa lata mieliśmy do czynienia z trzema sygnałami sprzedaży: 18 września 2007 roku, 27 lutego 2008 roku oraz 16 maja 2008 roku. Za każdym razem mieliśmy do czynienia ze spadkami o istotnej skali, choć po sygnale możliwe było ustanowienie nowego szczytu na rynku akcji.
Oczywiście sam w sobie taki wskaźnik należy potraktować ostrożnie, w końcu przez ostatnie dwa lata mieliśmy do czynienia z największym krachem od czasów Wielkiej Recesji z lat 30. ubiegłego wieku, jednak warto o nim pamiętać. Ciekawy jest też zasięg ruchu, z jakim mamy do czynienia od dołka z marca 2009 roku.Dołek na wykresie S&P500 osiągnęliśmy na poziomie 676,53 pkt. Szczyt pierwszej fali 12 czerwca (946,21), co daje niecałe270 pkt wzrostu. Odłożenie tego zakresu do dołka ustanowionego w lipcu (879,13) daje poziom 1148,81 pkt.
Zakładając więc, że mamy do czynienia z korektą typu ABC, pierwszy docelowy poziom fali C został osiągnięty. Niewiele wyżej (1158) znajduje się poziom wyznaczony przez ceny ekstremalne, a nie zamknięcia, natomiast okolice 1230 pkt to poziom w skali logarytmicznej.Dodatkowo mamy do czynienia z coraz bardziej zdecydowanymi próbami schłodzenia zbytnio rozgrzanej gospodarki chińskiej. Choćby wczoraj - pogorszenie nastrojów na rynku europejskim było między innymi spowodowane wypowiedzią szefa chińskiego nadzoru bankowego, który stwierdził, że widzi konieczność ograniczenia akcji kredytowej przez chińskie banki komercyjne.