Mocno ciążą indeksowi kursy m.in. firm naftowych, KGHM i niektórych banków.
W poszukiwaniu źródeł kiepskich nastrojów na parkiecie warto spojrzeć na szerszy kontekst. Presja spadkowa, związana z rosnącą pokusą realizacji zysków z niedawnej fali zwyżkowej, widoczna jest już od minionej środy. Od tego czasu WIG20 zdążył się oddalić od szczytu hossy o prawie 3 proc. i znajduje się na poziomie, który ostatnio notowano jeszcze na początku listopada. Co gorsza indeks osunął się dziś poniżej ważnego poziomu 2700 pkt.
Utrzymaniu fali realizacji zysków sprzyjają dziś słabe nastroje na rynkach światowych, gdzie inwestorzy przestraszyli się m.in. zaostrzenia polityki pieniężnej w Azji. Podwyżka stóp procentowych stała się już faktem w Korei Płd (tamtejszy bank centralny podniósł koszty pieniądza o 25 pkt bazowych, do 2,50 proc.), co przywołało obawy, że to samo czeka wkrótce drugą największą gospodarkę świata – Chiny (indeks giełdy w Szanghaju runął o 4 proc.). Co gorsza, powracają też obawy o kondycję Irlandii i innych borykających się z kryzysem finansowym peryferyjnych krajów strefy euro.