Akcje w Europie drożały dziś od rana, w tym najsilniej w środku sesji, kiedy to wzrost indeksu Stoxx Europe 600 przekroczył 1 proc. W ten oto sposób udało mu się odrobić resztę strat, jakie poniósł po upadku amerykańskiego banku Lehman Brothers i kryzysie finansowym. Łącznie od marca 2009 r., kiedy zanotował dołek bessy, ten uchodzący za benchmark dla europejskiego rynku wskaźnik urósł o około 120 proc.
Pod względem odrabiania strat sytuacja na giełdach Starego Kontynentu jest zbliżona do rynków nowojorskich, gdzie indeksowi S&P 500 do poziomu sprzed bankructwa Lehmana brakowało przed dzisiejszą sesją mniej niż 2 proc. Dziś jednak dystans nieco się powiększa. Choć na początku nowojorskie indeksy rosły, wkrótce potem znalazły się na lekkim minusie.
Trudno wskazywać przyczyny dzisiejszego popytu na europejskie papiery. Łatwiej wskazać byłoby powody do spadków – negatywnie zakończone notowania w Azji, spekulacje dotyczące cięcia ratingu dla Francji czy obawy Europejskiego Banku Centralnego związane z nowym prawem bankowym w Irlandii. Wskazówek inwestorzy nie mogli brać dziś z raportów makro, bo żaden istotny nie ukazał się ani w Europie, ani za oceanem.
Trzeba jednak pamiętać, że choć czas przedświąteczny nie sprzyja wzmożonej spekulacji, to jest to jednocześnie zwykle dość dobry okres dla giełdowych indeksów. Przypada nań ostatnia faza rajdu św. Mikołaja, a także początek tzw. windows dressing, czyli prób poprawy przed końcem roku wyników inwestycyjnych przez zarządzających.
Mówiąc o atmosferze przedświątecznej, warto wspomnieć, że dla wielu rynków ten tydzień będzie krótszy. W wigilijny piątek nie będzie pracować na przykład giełda nowojorska czy niemiecka Deutsche Boerse. Pod koniec sesji w Europie indeks Stoxx 600 rósł o 0,7 proc. Nieco słabiej radziły sobie wskaźniki głównych giełd – Londynu, Paryża i Frankfurtu, które zyskiwały od 0,4 do 0,5 proc. Na giełdzie w Nowym Jorku główne indeksy traciły setne części procent.