Dzisiejsza poprawa nastrojów na fali tradycyjnego rajdu św. Mikołaja (z naszych obliczeń wynika, że ostatnie 10 dni kalendarzowych roku zawsze w ostatnich kilkunastu latach przynosiło zwyżkę kursów, nawet w czasach największego kryzysu) pozwoliła uratować WIG20 przed pogłębieniem dołków (jeszcze w poniedziałek indeks znalazł się najniżej od dwóch tygodni). Odbicie okazało się jednocześnie wystarczające do tego, by WIG20 zbliżył się do niedawnego szczytu hossy (2787 pkt) – brakuje do niego zaledwie 0,5 proc.
Jednocześnie jednak trudno byłoby dzisiejszy zwrot na rynku określać w kategoriach euforii. W momencie kiedy WIG20 po południu zaczął się wspinać na dzienne szczyty, obroty akcjami były na żenująco niskim poziomie rzędu 300 mln zł (wyraźnie zwiększyły się dopiero w końcówce notowań). Poza tym dzisiejsza zwyżka oznacza jedynie to, że WIG20 powrócił do wąskiego przedziału wahań, w jakim tkwi od dwóch tygodni (w poniedziałek próbował wybić się w dół z tego przedziału).
Lokomotywą wzrostu okazały się przede wszystkim walory KGHM, które podrożały o ponad 3 proc. dzięki rekordom na rynku miedzi. Sporo podrożały też papiery TP (+2,5 proc.). Gorzej wypadły małe spółki. Indeks sWIG80 zyskał skromne 0,2 proc.
W górę poszły też indeksy w Europie Zachodniej, zazwyczaj również przy dość niskiej, przedświątecznej aktywności inwestorów. Bez większego echa przeszły groźby obniżenia ratingu kredytowego Portugalii przez Moody’s.