W krótkiej historii EBC czwarte w danym cyklu obniżki stóp zdarzyły się wcześniej dwukrotnie: w listopadzie 2001 oraz styczniu 2009. Z tak małej próbki trudno wyciągać jakieś bardziej zdecydowane wnioski. Optymista stwierdziłby, że w listopadzie 2001 roku w momencie czwartej obniżki stóp hossa na rynkach „wschodzących" właśnie się rozpoczynała (dołek MSCI Emerging Markets był w październiku), a w styczniu 2009 taka hossa trwała już od trzech miesięcy. Obecnie te analogie nie mają dużego zastosowania, bo cykliczny dołek cen akcji na „Emerging Markets" miał miejsce już ponad 1,5 roku temu (październik 2011). Ubiegłoroczna zapowiedź „nieograniczonych" zakupów miała znaczenie w powstrzymaniu spirali kryzysu, ale na razie nie przełożyła się na wyraźne ożywienie.

W ciągu ośmiu sesji kończących się we wtorek MSCI Emerging Markets wzrósł o 4,2 proc. To największy wzrost na rynkach „wschodzących" od połowy września ub.r. (w ramach poprzedniego cyklu 40-tygodniowego, który rozpoczął się na początku czerwca 2012, takie ponad 4,2-proc. ośmiosesyjne wzrosty pojawiały się w czerwcu, lipcu i sierpniu). To sygnał sugerujący możliwość przełamania słabości, choć oczywiście na krótką metę możliwa czy prawdopodobna jest korekta analogiczna do tych, które pojawiały się po zwyżkach z wiosny i lata ub.r.

Najsilniejszy od ośmiu miesięcy krótkoterminowy wzrost MSCI Emerging Markets pasuje do najgorszych od 11 miesięcy nastrojów krajowych inwestorów indywidualnych. W sondażu SII sprzed tygodnia różnica pomiędzy liczbą byków a niedźwiedzi spadła do poziomu widzianego jedynie trzykrotnie. W każdym z tych przypadków równie złe co obecnie nastroje pojawiały się w okolicach ważnych dołków. Znaczenie tego sygnału wzmacnia fakt, że najwyższy od marca 2012 poziom optymizmu w sondażu SII, który pojawił się w styczniu, poprawnie ostrzegał przed lokalnym przegrzaniem koniunktury i zapowiadał późniejsze spadki. Wbrew wcześniejszym oczekiwaniom nie osłabła na razie koniunktura na krajowym rynku obligacji. Rentowności schodzą do kolejnych rekordowych dołków: w środę rentowność 5-latek wynosiła już tylko 2,78 proc. W przypadku 10-latek roczna procentowa zmiana rentowności zeszła do poziomu -42 proc., co zdarzyło się jedynie we wrześniu–październiku 2002. Hossa na obligacjach w przeszłości wyprzedzała hossę na akcjach o średnio 11 miesięcy, więc i teraz dla inwestorów opuszczających rynek obligacji w przekonaniu, że osiągane rentowności są już nieopłacalne, nie bardzo poza akcjami widać jakąś średnioterminową alternatywę.