Wystąpienie dynamicznych zwyżek w przypadku bardzo przecenionego złota, ropy czy miedzi można tłumaczyć jedynie pokrywaniem krótkich pozycji. Jednak pobicie rekordów przez amerykańskie i niemieckie indeksy akcji trudno jest potraktować w ten sam sposób. Być może jest to wyraźny sygnał dany przez rynek inwestorom, że stagnacja nie jest tożsama z recesją, a?ceny surowców mogą w?dalszym?ciągu fluktuować w zakresie zmian nakreślonych w ostatnich dwóch latach ekonomicznej dekoniunktury.

Bez rosnących cen surowców trudno jest wyobrazić sobie spełnienie marzenia japońskiego banku centralnego o zwiększeniu inflacji do 2 proc., czyli wyjścia z obecnej deflacji. Ostatni raz tak wysoki poziom zmiany cen konsumpcyjnych Japończycy zanotowali w połowie 2008 roku, kiedy ropa kosztowała 140 dolarów. Chociaż mam poważne wątpliwości, czy Bank Japonii będzie w stanie oszukać przeznaczenie Japonii i wywołać inflację, to jednak jestem przekonany, że z dużą determinacją będą dążyć do obranego celu. Wskazuje na to bezprecedensowy wzrost rezerw monetarnych udostępnionych bankom przez bank centralny w?kwietniu, który wyniósł ponad 30 proc.

Te działania?oraz z?obniżką stóp procentowych?rzez Europejski Bank?centralny dają podstawę do względnego optymizmu co do notowań zarówno akcji, jak i surowców. Na pewno powinny one stanowić wsparcie dla cen bardziej ryzykownych aktywów w obliczu ekonomicznej stagnacji, która opanowała większość światowych gospodarek i wcale nie chce się poddać. Zgodnie z regułą, że im gorzej, tym lepiej, kwietniowe dane wskazujące na pogorszenie sytuacji gospodarczej w Chinach, Europie, a nawet USA były traktowane, jako wsparcie dla kontynuacji luźnej polityki monetarnej na całym świecie.

Z drugiej strony euforia na rynkach po majowym, lepszym od oczekiwań, odczycie dotyczącym przyrostu miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych świadczy o tym, że odbiór rynku jest bardzo asymetryczny. Każdy odczyt wspiera rynek akcji. Dodatkowo lepszym od prognoz wynikom spółek w USA za I kwartał towarzyszy coraz silniejsza tendencja do obniżania przez zarządy szacunków wyników w kolejnych okresach. Być może są to sygnały do zachowania ostrożności, ale ignorowanie nowych szczytów indeksów akcji może okazać się dość kosztowne. Tym bardziej że na naszych oczach odbywa się zmiana warty na amerykańskim rynku akcji i na miejsce sektorów defensywnych w słusznym dziele podtrzymywania wzrostu indeksów zaczynają wchodzić sektory cykliczne, tj. przemysł, finanse i technologia.